Dzieci i ryby podobno głosu nie mają. O ile ze stwierdzeniem o rybach się zgodzę, o tyle o tym z dzieckiem już nie. Nie wiem czemu wciąż pokutuje przekonanie, że dzieci nie mają prawa decydować o sobie. Mają być bezwzględnie posłuszne wobec dorosłych. Ale czy aby na pewno?

Sytuacja nr 1
Jesteśmy na poczcie. Długa kolejka, Janek po kilku minutach zaczyna się nudzić i jak to dziecko chodzić po całej poczcie. W pewnym momencie zaczął wyciągać książki stojące na stojaku. Zwracam mu uwagę, aby ich nie ruszał, bo trzeba za nie zapłacić. Przechodzi koło nas kobieta z dzieckiem i bierze mojego syna za rękę:
– Chodź ze mną na plac zabaw, mama potem przyjdzie.
Janek podbiega do mnie, widzę w jego oczach zdezorientowanie.
– Mój syn nie lubi, kiedy obcy go dotykają. Proszę następnym razem dwa razy się zastanowić, zanim Pani złapie obce dziecko za rękę – mówię zirytowana. Kobieta się obrusza, szepcząc coś o osobach nie znających się na żartach.
Sytuacja nr 2
Jesteśmy na spacerze z psem. Janek na hulajnodze kilka metrów przede mną. Na przeciw nas idzie starsza Pani. Zachodzi drogę Jankowi, po czym zaczyna go głaskać po głowie. Ten niewiele myśląc szybko wraca do mnie. Kiedy spotykam się z Panią ta mówi:
– Cóż za piękny chłopczyk, chodź ze mną, taki ładny jesteś.
Nie ukrywam zatkało mnie, dopiero po pewnej chwili mówię:
– Czy chciałaby Pani, aby ktoś obcy głaskał Panią po głowie i zachęcał do pójścia z nim?
Znowu oburzenie i mamrotanie pod nosem, że przecież nikt nie chce źle.
Sytuacja nr 3
Jesteśmy na meczu siatkówki. Obok nas siedzi starszy Pan. Nagle wyciąga z kieszeni cukierka i wtyka go Jasiowi w rękę. A ja mówię: proszę zabrać tego cukierka.
– Ale to tylko cukierek, przecież nic mu się nie stanie – opowiada mężczyzna
Wówczas tłumaczę mu, że uczę syna, żeby od obcych nie brał cukierków. W tym momencie Pan chowa cukierka do kieszeni i przyznaję mi rację. Mówi, że nigdy do tego tak nie podchodził, a często obcym dzieciom daje słodycze.
****
Przedstawione wyżej sytuacje to tylko niektóre które nas spotykają. Nie rozumiem czemu obcy ludzie chcą dotykać/zabierać, dawać słodycze dzieciom. Nie chodzi mi tu wcale o zarazki, które mają na rękach. Przecież tyle się mówi o tym, że porywacze/pedofile właśnie w taki sposób wabią swoje ofiary. Dla mnie to nieodpowiedzialne zachowanie.
Dziecko nie jest pluszową maskotką, którą można pieścić i przytulać, tylko dlatego że jest dzieckiem. Nie rozumiem tego, czemu wszyscy zapominają, że dziecko to mały dorosły, któremu należy się szacunek. Często ludzie pytają czy mogą pogłaskać psa, ale aby zapytać się o to, czy mogą dotknąć/poczęstować dziecko już zapominają.
Nie zgadzam się na dotykanie mojego dziecka!
Uczę Jasia, aby nie brał słodyczy od obcych, aby nie pozwalał obcym się dotykać, aby wreszcie jeśli tylko czuje, że dorosły robi coś, co mu się nie podoba, powiedział stanowcze NIE. I nie chodzi tu o to, aby był niegrzeczny. Jestem za tym, aby dziecko od małego nauczyć, że ma prawo decydować o swoim ciele, że ma prawo powiedzieć NIE, jeśli ktoś przekracza jego granice intymności.
Nie lubię, kiedy ktoś przekracza moją granicę intymności. Dlatego chcę pokazać synowi, że ma wybór i ma prawo bronić swojej cielesności. To, że jest dzieckiem nie oznacza, że każdy na lewo i prawo może deptać jego prawo do poszanowania prywatności. Dziecko też ma prawo odmówić, powiedzieć, że nie pasuje mu to, aby ktoś obcy go dotykał, brał za rękę, głaskał po głowie. W tym miejscu następuje również nauka, jak delikatnie odmawiać, aby nie urazić innej osoby. Nie chodzi o to, by dziecko odmawiało w sposób niegrzeczny, ale by potrafiło stanowczo powiedzieć, co mu się nie podoba z zachowaniem szacunku do innych. Jednocześnie mówię Jasiowi, że on również nie może zmuszać innych do kontaktu cielesnego. Jeśli koleżanka nie chce iść z nim za rękę, musi uszanować jej decyzję, choć może być mu przykro z tego powodu.
Wychodzę z założenia, że nie wychowuje syna dla siebie, a dla świata. W przyszłości będzie miał dziewczynę/partnerkę/żonę i chcę, aby traktował ją z należytym szacunkiem, nie zmuszając jej do tego, czego ona nie chce. Jestem pewna, że dziecko, które nauczy się odmawiać, jako dorosły będzie asertywne, będzie umiało bronić swoich praw, a co najważniejsze będzie szanowało odmowę innych.