Samodzielność dziecka może przerażać wielu rodziców, choćby podświadomie. Emocjonalna pępowina owija każde dziecko. Jednak zbyt krótka pępowina może spowodować wiele emocjonalnych szkód, zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica. Czy zadawałyście sobie kiedyś pytanie – jak daleko sięga wasza pępowina?

Janek jest jedynakiem i jak wiele osób mi zarzuca, właśnie dlatego rozkładam nad nim parasol ochronny. Akurat mój strach o niego wynika z innych pobudek niż to, że jest jedynakiem. Starając się o ciążę tyle czasu i mając za sobą wiele problemów i rozczarowań, patrzę na mojego syna zupełnie inaczej. Boję się o niego i drżę na samą myśl, że może mu się coś stać. Jednak od samego początku starałam się zachęcać go do samodzielności, do posiadania swojego zdania i własnych wyborów. Starałam się pokazać mu, że może sam wybierać, sam dokonywać wyborów, nie pytając mnie o zdanie. Pierwszym testem tego, jak daleko sięga moja pępowina był wyjazd Janka na turniej piłkarski. Pojechał z trenerem i kolegami. Nie powiem, że przeszłam nad tym do porządku dziennego. Stale myślałam o tym, jak się bawi, czy zawiązał odpowiednio buty, czy pamiętał o założeniu ochraniaczy itp. Daliśmy mu wtedy telefon, żeby mieć z nim kontakt. I choć chciałam pisać do niego co chwila, wiedziałam, że przecież jest w dobrych rękach, jest z kolegami, z trenerem i na pewno nic mu nie jest. Poza tym wiedziałam, że jeśli teraz zacznę go sprawdzać co pięć minut, Janek straci zaufanie do swoich możliwości i podkopie mu wiarę w jego siły. Przecież jeśli źle zawiąże korki, to przewróci się podczas gry, więc następnym razem będzie musiał się do tego lepiej przyłożyć.
Samodzielność dziecka – nie zabieraj mu jej
Symbolem bliskości pomiędzy dzieckiem a rodzicami – zwłaszcza w relacji matka–dziecko – jest pępowina. To nią przychodzący na świat człowiek jest dosłownie, fizycznie, związany z matką. Jej przecięcie oznacza początek samodzielnego życia. A co z pępowiną rozumianą metaforycznie – jako relacja psychiczna pomiędzy dzieckiem a rodzicem?
„Mamo, ja sam” – słysząc takie słowa, możesz poczuć ukłucie w sercu myśląc, że stajesz się już niepotrzebna. Naturalne, rola rodzica zmienia się wraz z wiekiem dziecka i trzeba się z tym pogodzić. Dzieci po prostu potrzebują samodzielności i warto wspierać malucha w jego autonomicznych dążeniach. Dzięki temu zbudujesz z nim silną więź, a w przyszłości nie będzie obawiał się przyjść do Ciebie z problemami. Właściwie, po co dziecku samodzielność, skoro i tak pomagasz mu na każdym kroku? Kiedy rodzic informuje dziecko, że źle (bo inaczej, niż oczekuje dorosły) bawi się daną zabawką, kiedy nie tak wchodzi na drabinkę, niepoprawnie (bo na swój sposób) zawiązuje sobie obuwie, inaczej (niż inne dzieci) wchodzi na zjeżdżalnię, za szybko biega i może się przewrócić, niewłaściwie trzyma widelec czy łyżeczkę itd. – oddala malucha od osiągnięcia niezależności w danym zakresie.
Stawianie pierwszych kroków ku samodzielności jest stresujące i wymaga dużo wysiłku oraz odwagi. Gdy coś nie do końca wychodzi maluchowi nie krytykuj i nie skupiaj się na porażce. W końcu człowiek uczy się na własnych błędach i dla takiego malucha one też są potrzebne. Zazwyczaj to właśnie obawa o bezpieczeństwo dziecka staje na drodze do jego samodzielności.
Jak wspierać samodzielność dziecka?
Maria Montessori mówiła: „Czego dziecko nie jest w stanie samo zrobić, musimy mu dokładnie pokazać. Nie możemy dawać zbytecznej pomocy, ale też nie zaniechajmy tej koniecznej.”
Samodzielności uczymy na każdym etapie rozwoju naszych dzieci. To, co jest wspólne dla każdego wieku, to okazywanie zaufania dla możliwości dziecka. Wspieranie w momencie, gdy rzeczywiście tego potrzebuje i docenianie wysiłków, a nie tylko efektów pracy. Nie jesteśmy doskonali i nasze dzieci też nie muszą takie być. Ważne, aby stale się rozwijały i wzmacniały swoja wiarę w siebie. Wtedy każde wyzwanie będzie do pokonania. I będą szczęśliwe, a my razem z nimi.
Samodzielne dziecko będzie sobie lepiej radzić w dorosłym życiu i łatwiej przyjdzie mu zmagać się z codziennością. Będzie potrafiło samo podejmować znaczące i mniej ważne decyzje i bronić swoich racji. Jeśli więc chcesz wychować swojego malucha na pewnego siebie dorosłego – pozwól mu już od dziś stawiać pierwsze kroki ku samodzielności. Po latach spojrzysz na swoje dziecko z dumą i poczuciem dobrze spełnionego rodzicielskiego obowiązku.
Nauka samodzielności wiąże się też z dokonywaniem wyborów. Dając dziecku pole do podejmowania drobnych decyzji uczysz go umiejętności, która przyda mu się w dorosłym życiu. Pozwól maluchowi wybrać na przykład czy na śniadanie chciałby zjeść jogurt truskawkowy, czy wiśniowy. Zobaczysz, jaki poczuje się ważny, mogąc o sobie zadecydować.
Oto 5 zasad wspierania samodzielności dziecka:
- Zgadzaj się na samodzielność – rodzic musi dziecku pozwolić być samodzielnym, pozwolić mu na samodzielny wybór czy zrobienie danej czynności.
- Podążaj za dzieckiem – dajmy mu eksperymentować, pozwólmy na swój sposób odkrywać świat, zawsze przy nim będąc i wspierając.
- Nie oceniaj – nie oceniajmy poczynań i dokonań dziecka, nie wywierajmy na nie presji, że musi daną czynność osiągnąć tu i teraz. Wspierajmy na każdym kroku i pokazujmy, jak bardzo jesteśmy dumni z dziecka.
- Pomóż dziecku, kiedy będzie tego potrzebowało – nauka samodzielności nie polega na powiedzeniu „rób, to sam, mnie to nie interesuje”. Kiedy dziecko przyjdzie z pomocą, warto mu pomóc, pokazując, jak najlepiej wykonać dane zadanie.
- Otwórz się na potrzeby dziecka – pokażmy dziecku jesteśmy przy nim, rozumiemy jego potrzeby i wspieramy je całym sobą.
Samodzielność dziecka – czy jestem na nią gotowa?
Trudno jest patrzeć na dorastające dziecko, które chce być coraz bardziej samodzielne i coraz bardziej stanowić o sobie. Z wiekiem, Janek coraz mniej będzie potrzebował mojej pomocy. Wiem, że moja pępowina musi się coraz bardziej wydłużać, a ja muszę się do tego przyzwyczaić i mieć nadzieję, że to co robiłam do tej pory, przygotowało mojego syna do samodzielności.
Wielu rodzicom wydaje się, że wychowują dzieci dla siebie, a tak naprawdę my wszyscy wychowujemy dzieci dla świata. To, jakich wyborów będą dokonywać, i jak będą zachowywać się jako dorośli, to ich suwerenna decyzja. Jeżeli stworzymy z nimi dobre relacje we wczesnej młodości i okresie dorastania, to same z siebie będą dzwonić do rodziców, by spędzić z nimi czas, dowiedzieć się, co słychać.
Pozwalam mojemu synowi na samodzielność, ale przyznaję, że mam mega problem, jeśli chodzi o zachowania nad którymi nie mam kompletnie kontroli, na przykład samodzielne wyjście z domu z kolegą na plac zabaw. W tej kwestii nie jestem taką chojraczką i nie mogę powiedzieć, że nic mnie nie rusza. Boję się jak każdy rodzic. Ale staram się nie zamartwiać i nie myśleć negatywnie, choć wyobraźnia podsuwa mi negatywne scenariusze. Jednak wiem, że wiem, że nie mogę mieć cały czas pod kontrolą mojego syna bo to się zwyczajnie nie da. Mało tego, dzieci, które są nadmiernie otaczane opieką rodziców, wyręczane przez nich wcale nie mają łatwiej. Rodzi się w nich bezradność, frustracja i niezadowolenie, co i tak wkrótce odbije się na rodzicu.
Wiem, że nie da się chronić dzieci w każdej chwili, że także pod moim okiem może może się zdarzyć coś nieoczekiwanego. Ale wiem, że muszę mu zaufać, dać możliwość samodzielnego podejmowania decyzji, dzięki czemu będzie mógł sprawdzić, jakie ma możliwości i jakie ograniczenia. Łatwiej mu będzie podejmować coraz trudniejsze wyzwania w przyszłości, a ja będę mogła na nim polegać.
Drogi rodzicu, niech praca nad samodzielnością twojego dziecka pojmowana będzie przez ciebie jako wyraz rodzicielskiej mądrości. Daj dziecku prawo do błędów, walcz z poczuciem, że zrobisz coś lepiej i szybciej.
Jedna odpowiedź do “Jak daleko sięga Twoja pępowina?”