Niejadek – jak sobie radzić? To pytanie spędza wielu rodzicom sen z powiek. Moje dziecko nie chce jeść! Moje dziecko to prawdziwy niejadek! Już nie wiem co mam robić, żeby zjadł choć trochę – często w ten sposób załamujesz ręce? Nie wiesz co zrobić, aby dziecko zaczęło wreszcie jeść? Mam na to sposób!

Do roku czasu Jaś jadł wszystko, nie było dla niego dania, którego chociaż nie spróbował. Niestety po skończeniu roczku, zaczął odmawiać próbowania i co gorsza jedzenia. Kaszka be, zupka marchewkowa be, mięsko be. Wtedy najchętniej jadłby jajecznicę i rosół na śniadanie, obiad i kolację. Nie pomagało nic – prośby, przekupowanie, namawianie. Nic, po prostu nic. Mięsem pluł dalej niż widział. Podobnie było z owocami i warzywami. Każde nasze podejście do jedzenia, było dla mnie strasznym stresem. Kombinowałam na różne sposoby, żeby Janek zaczął jeść coś innego niż rosół czy jajecznicę.Powstało więc pytanie: mój syn to niejadek – jak sobie radzić?
Starałam się przygotowywać kolorowe posiłki. Zakupiłam nawet foremki, do wycinania różnych kształtów w chlebku, układałam jedzenie na kolorowych talerzach z postaciami z jego ulubionych bajek – niestety, to nie skutkowało. Starałam się, abyśmy wspólnie siadali do posiłków, dawałam sztućce takie, jakich my używamy, ale to również nie przynosiło skutku. Więcej było płaczu niż samego jedzenia. Więcej jedzenia lądowało na podłodze niż w jego buzi.
Oczywiście zaraz wokół znalazło się wielu doradców, którzy podpowiadali, jak zachęcić Jasia do jedzenia. Nie obyło się bez moich kłótni z rodzicami czy teściami, bo nie chciałam podawać dziecku herbatek czy syropków wspomagających apetyt.
Niejadek jak sobie radzić – moje sposoby
Po wielu próbach zachęcenia syna do jedzenia, powiedziałam sobie DOŚĆ. Nie mam sił, na to, żeby uganiać się za nim z miską po domu. Nie chce jeść, to nie. Zgłodnieje to przyjdzie i poprosi. I faktycznie, po zjedzeniu jajecznicy na śniadanie, wieczorem był już tak głodny, że zjadał wszystko z talerza. Zrozumiałam, że nerwy czy krzyki podczas posiłków nie działają zbyt motywująco.
Nikt z nas nie lubi przecież wykonywać czegokolwiek pod przymusem i przysłowiowym „batem nad głową”. Atmosfera napięcia i przymusu przy posiłkach, wywieranie presji nie są dobrym rozwiązaniem. Starałam się również nie podawać synowi zbyt dużych porcji i nie namawiać go do zjedzenia całego talerza. Jeśli nie chciał zjeść całej zupy, to trudno, jadł tyle ile potrzebował.
Dodatkowo nasza pediatra powiedziała, że niejadek sam siebie nie zagłodzi i nawet jeśli nie zje teraz, to jak zgłodnieje poprosi o jedzenie. Poza tym badania, które Jankowi zrobiłam, wyszły w normie.
Postanowiłam również wyeliminować przekąski w trakcie dnia. Starałam się ograniczyć zjadanie przez Jasia flipsy, paluszki czy tego typu podobne przekąski. Zaobserwowałam, że kiedy najadł się flipsów to później nie chciał zjeść obiadu.Dlatego skończyłam z podjadaniem i teraz nie denerwuje się kiedy siadamy do stołu.
Kolejny pomysłem, który wpadł mi do głowy, żeby zachęcić syna do jedzenia było wspólne przygotowywanie posiłków. Zrobiona przez niego jajecznica czy twarożek ze szczypiorkiem smakowały o niebo lepiej niż to przygotowane przez mamę. Od tej pory Janek zawsze towarzyszy mi w kuchni, wspólnie szykujemy śniadania, obiady i kolacje. A to, co sam przygotował, zjada z chęcią i smakiem. Oczywiście z produktów, które lubi zjadać, do namówienia na spróbowanie nowości jeszcze nam daleko.

Postanowiłam również pozwolić Jasiowi zdecydować co chce zjeść. Jeśli nie jest zdecydowany podsuwam dwa rozwiązania, spośród których może wybrać. Wówczas jeśli zaczynał grymasić przy jedzeniu, przypominałam mu, że sam wybrał tą potrawę i po chwili zjada to, co ma na talerzu.
Aby zachęcić Janka do jedzenia warzyw i owoców – przygotowujemy wspólnie świeżo wyciskane soki i musy. Janek sam robi sok i wypija go z chęcią, a ja mam spokojniejszą głowę, że jednak zjadł tą porcję warzyw i owoców. Dodatkowo mówię mu, że taki sok to wzmocnienie dla każdego sportowca i każdy przed i po treningu taki pije 🙂 Skuteczny trik działa lepiej, niż niejedno moje długie gadanie.
Pomocny przy zachęceniu syna do jedzenia okazał się ruch. Przed obiadem lub kolacją można zachęcić dziecko do przejażdżki rowerem, gry w piłkę, spaceru, ćwiczeń bądź domowej bitwy na poduchy. Aktywność fizyczna rozbudza apetyt i przyciągnie niejadka do stołu. Po spacerze z przedszkola do domu, Jaś zjada cały talerz zupy i często prosi o dokładkę.
Przeszliśmy bardzo długą drogę zanim doszliśmy do „porozumienia” w kwestii odżywiania. Nie było i nie jest łatwo. Obecnie mój syn może nie jest już niejadkiem, ale jest bardzo wybredny. W naszym menu królują naleśniki, placki, zupy (koniecznie z ziemniakami). W diecie Janka jest mało mięsa, bo go po prostu nie lubi, no może nugetsy, które przygotuje babcia jest w stanie zjeść. Za to lubi ryby i z chęcią je zjada, np. łosoś przygotowany na parze w piekarniku – wcina, aż mu się uszy trzęsą.
Niejadek jak sobie radzić – czyli przepis na sukces
Łosoś na parze z piekarnika
Łososia posypuję solą i pieprzem. Na dnie naczynia żaroodpornego układamy trzy plasterki masła i posypujemy je solą. Na nich układamy łososia oraz kolejne trzy plastry masła. Naczynie przykrywamy i wstawiamy do zimnego piekarnika. Dopiero wtedy włączamy piekarnik na 200 stopni i pieczemy rybę przez około 1 godzinę.
Trudno Janka namówić do spróbowania nowych posiłków. Idzie nam to bardzo opornie, ale jest coraz lepiej. Wiem, że odkąd odpuściłam i nie denerwuje się tak przy jedzeniu, Janek zjada to, co przygotuję. Owszem podsuwam mu różne nowe smaki co jakiś czas, ale jeśli nie chce spróbować mówię „OK, innym razem”. I za jakiś czas znowu. Tak udało mi się go przekonać do spróbowania śliwek, które teraz bardzo lubi.
Niejadek i problem jak sobie radzić to w domu ciężki czas dla rodziców, ale na swoim przykładzie wiem jedno – warto czasem odpuścić! A jakie Wy macie złote rady na niejadka?