Starając się o dziecko – małżeński kryzys

Małżeństwo nigdy nie jest różowe, kolorowe. To wybuchowa mieszanka wszystkich kolorów – tych najbardziej radosnych i tych najbardziej smutnych, dołujących. Grunt, by kochać się i walczyć o uczucie nie tylko wtedy, kiedy jest fajnie, ale także wtedy, gdy przychodzi kryzys. Jak przetrwać małżeński kryzys w trakcie starań o dziecko?

kryzys w małżeństwie

Miało być tak pięknie – najpierw ślub, a potem starania o dziecko. Niestety plany zweryfikowało życie. Starania o dziecko przeciągały się, kolejne miesiące uciekały, ja popadałam w depresję, a nasze małżeństwo, przecież jeszcze młode, musiało stawić czoła pierwszemu sztormowi.

Przeciągające się starania o ciążę sprawiły, że w naszym domu z dnia na dzień zaczęła zaglądać cisza. Przestaliśmy cieszyć się sobą, swoim towarzystwem. Przyznam szczerze, że w pewnym momencie miałam dość mojego męża, bo wydawało się, że on w ogóle mnie nie rozumie. Zaczęliśmy się od siebie oddalać. Coraz więcej w naszej komunikacji było warczenia i dogryzania niż normalnej, spokojnej rozmowy.

Bliskość a starania o dziecko

Nie będę tu opisywać szczegółów małżeńskiej alkowy, ale napiszę tylko tyle, że przestaliśmy cieszyć się bliskością. Niestety zbliżenia, seks, stał się mechaniczny. „Aha, za dwa dni będziesz miała dni płodne, czyli teraz nici z przytulania”, „Masz dni płodne? To co rano i wieczorem?” Tak w dużym skrócie wyglądały nasze dialogi. Niestety. Sprowadziliśmy bliskość do mechanicznego zaspokojenia potrzeby posiadania dziecka. Dodatkowo kryzys pogłębiały ciągłe pytania o to, kiedy będziemy mieli wreszcie dziecko.

To był naprawdę ciężki czas. Zarówno pod względem fizycznym, ale również psychicznym. Wydawało mi się, że mąż mnie nie rozumie, że on to wszystko traktuje lajtowo, nie przejmuje się. Ale byłam w wielkim błędzie. Mąż tak samo się denerwował, może niektóre aspekty jeszcze bardziej przeżywał niż ja. Uciekliśmy od siebie i nie potrafiliśmy się ponownie do siebie zbliżyć.

Bałam się, że mąż odejdzie do innej, która bez problemu urodzi mu dziecko. Bałam się, że nie będzie mnie kochał, bo nie mogę dać mu dziecka. Bałam się, że mnie zostawi, bo nie stworzymy pełnej rodziny. Bałam się, bałam się, że stracę człowieka, którego pokochałam całym serce, bez którego nie wyobrażałam (i nadal nie wyobrażam) sobie życia. Poczucie pustki, beznadziei, oddalenia, przygnębienie i rezygnacja staczały mnie na dno otchłani, oddalając od osoby, którą kochałam.

Dopiero walentynkowa randka, walentynkowy spacer i rozmowa, szczera rozmowa na temat tego, co czujemy pozwoliła nam na nawo na siebie spojrzeć. Wiem, że mówienie o rozmowie, jako lekarstwie na kryzys, jest wytartym frazesem. Jednak nam rozmowa i wysłuchanie drugiej strony bardzo pomogło.

Zupełnie inaczej spojrzałam na mojego męża. Zrozumiałam, że ten czas również dla niego był wyzwaniem, że nie potrafił mi pomóc, widząc jak zapadam się w sobie i zamykam na otoczenie. Bo przecież podczas starań o dziecko cierpi nie tylko kobieta, ale również i mężczyzna. Faceci często nie okazują swoich emocji, nie pokazują jak ten problem ich dotyka, zwłaszcza jeśli muszą się przebadać.

Bo zrobienie badań, dla panów to powód do stresu. Nie chcą się przed sobą przyznać, że coś może być nie tak i często nie chcą się przebadać. Mój mąż długo się wzbraniał przed badaniami. W końcu kiedy odpuściłam naciskanie na niego, zrobił je.

Powtórka z rozrywki, czyli kolejne nieowocne starania

Strata pierwszej ciąży bardzo nas do siebie zbliżyła. Czułam namacalnie więź, która nas połączyła. A pojawienie się na świecie Janka to był cudowny moment wynagradzający miesiące łez, wzajemnych oskarżeń i odsunięcia się od siebie.

Myślałam, że będziemy mądrzejsi, starając się o kolejną ciążę. Niestety. Po raz kolejny dopadł nas kryzys. Po raz kolejny odsunęliśmy się od siebie, kłóciliśmy się, obwinialiśmy nawzajem. Każde z nas uciekło w inne obowiązki – ja w wychowanie Janka, a mąż w remont i urządzanie domu.

Mogę śmiało powiedzieć, że wszystkie koszmary z pierwszych starań wróciły. Żyliśmy razem, a jednak osobno. I choć na zewnątrz nikt nie dostrzegł, że mamy problemy, to jednak w zaciszu domowym atmosfera była tak gęsta, że można ją było kroić nożem. Kłóciliśmy się z błahych powodów. Wystarczyła nie zmyta szklanka, by wywołać kryzys. Przestaliśmy wiele rzeczy robić razem. Cisza, która panowała w naszym związku była ciszą niewypowiedzianych słów. Długotrwałe staranie o dziecko było bardzo obciążające i trudne do wytrzymania.

Doła miałam ciągle, nadzieja wypalała się coraz bardziej… budziłam się i zasypiałam myśląc tylko o jednym… to było przerażające.

https://www.instagram.com/p/BrMoukMlr0w/

Piszę w czasie przeszłym, bo udało nam się po raz kolejny zażegnać kryzys, po raz kolejny udało nam się wznieść ponad to. Pomogła w tym przeprowadzka do nowego domu, to że zaczęliśmy wreszcie robić coś razem, a wszystko inne spadło na dalszy plan. Razem planowaliśmy, urządzaliśmy, wreszcie szliśmy ramię w ramię w jedną stronę, a nie każde w swoją.

Po raz kolejny mocne tąpnięcie, rozmowa, stanięcie ramię w ramię ponad problemem nam pomogło. Teraz, jak o tym myślę i piszę, wydaje mi się, że pomimo wszystko kochamy się jak wariaty, które nie umieją bez siebie żyć. Choć spieramy się i oddalamy się od siebie, kiedy trzeba

Jak przetrwać kryzys podczas długotrwałego starania o dziecko?

Skorzystaj z pomocy

Jeśli nie radzicie sobie z długotrwałym staraniem o dziecko, skorzystajcie z pomocy profesjonalistów. W naszym wypadku, to ja skorzystałam z pomocy z psychologa, który pomógł mi na nowo spojrzeć na siebie, mój związek i nasze problemy. Pozwolił się wyciszyć i uwierzyć w to, że jeszcze może być dobrze. Warto porozmawiać z kimś, kto pozwoli nam zdystansować się do problemu.

Porozmawiaj z partnerem

Kiedy oddalamy się od siebie rozmowa nie jest czymś, na co mamy ochotę. Co więc zrobić? Zorganizuj spontaniczny wyjazd tylko dla Was dwojga, zaproś partnera na kolację, wyjście do kina, teatru czy coś jeszcze. Na spokojnie, bez zbędnych emocji opowiedz mu o tym, co czujesz, jak bardzo boli Cię to, ze się od siebie odsuwacie, że nie możecie mieć dziecka. Zapytaj go, co on czuje, nie naciskaj, jeśli nie będzie chciał mówić.

Spójrz na partnera swoimi oczami

Każda wiadomość o tym, nie udało się zajść w ciążę, Cię dobija. Masz ochotę wyć do księżyca. Ale zastanów się wtedy, co czuje mąż/partner. Nie gromadź emocji i problemów, tylko działaj tu i teraz. Pamiętaj o każdej możliwie straconej wspólnej chwili. Gdy możecie zrobić sobie wolne w pracy i wyjechać na dwa dni nad jezioro… czemu nie? Korzystajcie z tego, że macie siebie, bo to najpiękniejsze, co was spotkało.

Nie chcę mówić, że jest łatwo przetrwać kryzys w związku, ale zastanów się co urzekło Cię w tej osobie, dlaczego z nią jesteś? Może warto powalczyć o wspólną przyszłość? Czasem, by przetrwać kryzys w związku musimy wznieść się ponad nasze problemy.

Tekst powstał w ramach Międzynarodowego Tygodnia Małżeństwa, zainicjowanego przez Ewę z Mocem. Poczynając od 7 lutego, przez kolejne 7 dni na wielu zacnych blogach pojawiać się będą wpisy oscylujące wokół tegorocznego hasła Tygodnia Małżeństwa: „Małżeństwo jest drogą” .

fot. alpstudio.pl


Podobało się? Podziel się

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial
error

Sprawdź także