To ile dzieci posiadasz sprawia, wpływa na to, jak jesteś odbierana przez społeczeństwo. Nie masz dzieci jesteś egoistka skupioną na karierze, masz jedno jesteś wygodnicka, bo nie chce ci się znów wejść w pieluchy, masz dwoje, troje i więcej – czyhasz na dodatki z zasiłków. Czy aby na pewno tak jest?

Za każdą kobieta stoi jakaś historia, mniej lub bardziej tragiczna. Ciągłe pytania „a kiedy dziecko, już chyba najwyższa pora; przestań skupiać się na karierze, twój czas ucieka” sprawiają, że kobieta czuje się zmuszona do posiadania dziecka, czuje się tą gorszą, która stawia na swój rozwój. A to jej wybór i nikomu nic do tego. Może nie czuje się na siłach, by posiadać dziecko? Może wychowała się w rodzinie, która nie dała jej odpowiedniego wzorca miłości rodzicielskiej? Nic nam do tego.
Często podczas pytań o to, kiedy pojawi się dziecko, kobieta z trudem powstrzymuje łzy, bo chciałaby, najbardziej na świecie chciałaby ujrzeć na swoim teście dwie kreski, ale wie, że to niemożliwe. Starając się o dziecko często słyszałam, jaką jestem egoistką, bo nie jestem jeszcze w ciąży. Słyszałam porównania do moich koleżanek, które były w drugiej ciąży, a ja nawet „nie chciałam być w pierwszej„. Na takie teksty uśmiechałam się głupio i mówiłam, wszystko w swoim czasie. Ale później płakałam w poduszkę, wyłam z bezsilności, bo nie byłam w stanie zmusić moich jajników do współpracy! Każdy monitoring cyklu dawał nadzieję, którą w sposób brutalny przerywał przychodzący okres. Czułam się przez to gorszą kobietą, gorszą żoną, która nie może z mężem stworzyć pełnej rodziny!
Niedawno znów nasłuchałam się, jak to wspaniale jest, danie dziecku rodzeństwa, jaka jestem głupia, bo nie decyduje się na drugie dziecko, bo Janek wyrośnie na rozpieszczonego, roszczeniowego dorosłego. Próbując zachować resztki spokoju odparłam: „że robię co w mojej mocy, bo chciałabym żeby Jaś miał rodzeństwo„. Odpowiedziało mi pobłażliwe pokiwanie głową. A ja znowu nie mogłam spać w nocy, płacząc, rzucając testem ciążowym z jedną kreską i nienawidząc siebie za to, że nie mogę zajść w kolejną upragnioną ciążę. Pomimo całego wysiłku jaki wkładam w zmuszenie mojego organizmu do współpracy się nie udaje, a moje nerwy napięte są na granicy załamania, na granicy wybuchu. Nie mam sił się wciąż tłumaczyć. Pisząc te słowa, łzy same płyną mi po policzkach, a moja pewność siebie gdzieś się ulatnia, znów staję się bezbronną dziewczynką, która chciałaby schować się przed światem w swoim pokoju.
Znów czuję się gorsza od innych, bo one mogą bez problemu zajść w ciąże i urodzić dziecko. A ja nie mogę. Według endokrynolog, u której ostatnio byłam, powinnam zluzować i brać więcej magnezu. A ja poszłam do niej, żeby rozpisała mi leki, pomagające opanować Hashimoto, a ona zapisała mi magnez. Poczułam się jak wariatka, która wyszukuje problemu tam, gdzie go nie ma, w końcu mogę wziąć magnez i wszystko będzie tak jak powinno!
Ostatnio stanęłam w obronie koleżanki, której trzecia ciąża została skomentowana „o pewnie o emeryturkę chce się postarać„. Wiem, że trzecia ciąża była kompletnie nieplanowana, bo dziewczyna dopiero co założyła firmę i pracuje nad jej rozkręceniem. Wypłakiwała mi się w rękaw, że nie chce, nie może być teraz w ciąży, bo zaangażowała się w prowadzenie firmy, a kolejne dziecko jej to znacznie wszystko utrudni. Jednak nie znając jej sytuacji łatwo została zakwalifikowana do tego, że „robi sobie dzieci dla zasiłków”.
Obok nas są kobiety, które płaczą, bo
– nie chcą wciąż tłumaczyć się ze swojego stanowiska;
– czują, że do szczęścia i pełnej realizacji nie potrzebują dziecka;
-ich matka była zimna i uznawała zimny chów za podstawę wychowania;
– nie wierzą w to, że mogą być dobrymi matkami;
– były w ciąży i poroniły już 4 razy;
– zaczęły starać się o dziecko w trakcie nocy poślubnej, a to było 6 lat temu;
– chciałyby poddać się procedurze in vitro, ale nie stać ich na badania;
– nawet po 6 in vitro nadal nie są w ciąży;
– koleżanka zaprosiła ją na baby shower, a ona nie może patrzeć na kobiety w ciąży;
– czują się pusta w środku, bo wie, że jej ciało nie jest w stanie wydać na świat dziecka;
– słyszą o kolejnym szczęśliwym porodzie koleżanki;
– nie mogą zrozumieć, że ktoś znęca się nad dzieckiem, a ma ich kilkanaście, a ona nie może mieć jednego;
– wiedzą, że ich jedyna ciąża to prawdziwy cud;
– dziecko prosi o brata lub siostrę;
– lekarz mówi, że kolejna ciąża, może być ciążą wysokiego ryzyka;
– cierpiały na depresję po porodową i boją się być w następnej ciąży;
– czują się słabe, by kolejny raz przeżywać poród;
– ich sytuacja zawodowa sprawia, że nie mogą teraz odejść z pracy;
– wiedzą, że stan zdrowia nie pozwala im na kolejną ciążą;
– wciąż mają nadprogramowe kilogramy po pierwszej ciąży i boją się przytycia w drugiej;
– czują się egoistkami
– chcą drugiego dziecka, ale nie mogą go mieć;
– nie muszą ukrywać radość z powodu czwartej ciąży;
– czują się nie zrozumiane przez otoczenie;
– zawsze chciały mieć dużą rodzinę, a nazywane są dzieciorobami;
– są zmęczone ciągłą obroną swoich wyborów;
– zbyt wiele ludzi obraża ją i jej męża, nie pozwalając cieszyć się ze swoich wyborów;
– mają dość kontrolowania je przez otoczenie;
– mają dość nazywania ich gorszymi kobietami!
Nie jesteś gorszą kobietą!
To Twoje życie i od Ciebie zależy, jak je przeżyjesz – z gromadką dzieci u boku czy z gromadką kotów, bo po prostu nie chcesz mieć dziecka.
Nie jesteś gorszą kobietą, bo nie chcesz mieć dzieci. To Twój wybór, to ty znasz najlepiej siebie i wiesz czego potrzebujesz.
Nie jesteś gorszą kobietą, bo nie masz jeszcze dzieci. Wiem, jak ciężkie jest staranie się o dziecko, jak wiele nerwów to kosztuje i jak kolejne pytania o dziecko bolą. Ale nie jesteś gorsza, bo robisz wszystko, żeby dziecko mieć.
Nie jesteś gorszą kobietą, bo poroniłaś. Nigdy nie dopuszczaj do siebie takiej myśli! To nie Twoja wina. I choć wiem, jak trudno się z tym pogodzić, nie myśl o sobie w ten sposób!
Nie jesteś gorszą kobietą, bo nie możesz dać swojemu dziecku rodzeństwa. Pamiętaj, robisz wszystko, by zajść w kolejną ciąże, ale z naturą i organizmem nie wygrasz. Masz najwspanialszy cud obok siebie.
Nie jesteś gorszą kobietą, bo masz troje, czworo i więcej dzieci. To Twoja decyzja, twój wybór, nie musisz się z tego nikomu tłumaczyć.