Ilu rodziców, tyle metod wychowawczych. Trudno określić, która metoda jest najlepsza. Jedno jest pewne – wychowanie nie jest łatwe, to proces, który trwa wiele lat. Jak więc nie wychować dziecka, które będzie przekonane, że wszystko mu się należy?

Sytuacja nr 1
Dziecko na placu zabaw. Nagle chce mu się siku, więc zdejmuje majtki i sika, tam gdzie stoi. Wśród rodziców konsternacja. Jedna mama zwraca uwagę, że nie wypada, aby chłopiec robił tam, gdzie stoi. Oburzona mama chłopca stwierdza, że to tylko dziecko, przecież nic takiego się nie stało. Czy aby na pewno?
Sytuacja nr 2
W sklepie, dziecko podchodzi do stoiska z bułkami i dotyka wszystkich bułek po kolei, kilka liże. Mama stoi obok i mówi: „Wybierz sobie bułeczkę kochanie”. Ktoś zwraca uwagę, że nie wolno macać wszystkich bułek, od tego są rękawiczki itp. Oburzona mama mówi: przecież to tylko dziecko, dopiero się uczy.
Sytuacja nr 3
Park, dziecko jeździ na hulajnodze. Nie zważa na przechodniów, inne dzieci. Jeździ jak szalone, prosto przed siebie. W końcu wjeżdża na starszego mężczyznę. Ten zwraca chłopcu uwagę (dość głośno i dosadnie). Oburzona matka stwierdza, przecież to tylko dziecko, nic się nie stało.
—
To tylko niektóre sytuacje, których byłam świadkiem. Sytuacje, które wstrząsnęły mną jako matką. I wcale nie chcę tu nikogo oczerniać, nie chcę wywyższać się ponad inne matki. Wiem, że dzieci są rozbrykane, ciekawe świata, chcą go eksplorować na wszystkie możliwe sposoby. Jednak czy powiemy to tylko dziecko, kiedy nasze dziecko wbiegnie na czerwonym świetle pod samochód?
Pomimo wszystko, my jako rodzice musimy wyznaczyć dzieciom pewne granice. Muszą wiedzieć, że żyjąc w społeczeństwie pewne normy muszą być przestrzegane. Nie wyznaczenie granic oraz nie określenie zachowań dopuszczalnych i nieakceptowalnych, może wiązać się z pewnego rodzaju wygodą ze strony rodziców. W takim przypadku nie przejmują oni odpowiedzialności za zachowanie swojego dziecka. Nie popełniają tym samym błędów wychowawczych, a winą za nieprawidłowe zachowanie mogą obarczać innych, np. szkołę.
I takie podejście mnie wkurza i to bardzo. Potem takie dzieci stają się dorosłymi, zupełnie nie przystosowanymi do życia w społeczeństwie, do współegzystowania z innymi. Nie namawiam do krzyku, wrzasku, ani broń Boże klapsów. Ale do mądrego stawiania granic dziecku. Musimy zdać sobie sprawę, że dorastanie bez żadnych granic może skutkować:
- brakiem taktu w stosunkach międzyludzkich,
- skupianiem się wyłącznie na sobie,
- tyranizowaniem otoczenia,
- niepewnością i dezorientacją,
- brakiem poczucia bezpieczeństwa.
Wyznaczanie dziecku granic – dlaczego warto?
Stawiajmy dziecku granice, uczmy go, co wolno, a czego nie. Przygotujmy nasze dziecko, do życia w społeczeństwie. Wyznaczanie granic nie powinno się odbywać na zasadzie NIE WOLNO i już. Przeprowadźmy z dzieckiem rozmowę, opowiedzmy mu dlaczego pewnych rzeczy nie wolno robić, dlaczego powinniśmy zachować się tak, a nie inaczej.Pomóżmy dziecku odkryć granice, bo najlepsze granice to takie, które dziecko samo odkryje i uzna za naturalne. Przecież coś, co jest narzucone z góry, jest niczym zakazany owoc – kusi. Stawianie granic nie jest łatwe. Niezbędny jest szacunek, żeby dziecko wykształciło w sobie samokontrolę, pewność siebie i umiejętności współpracy. Łatwo się pogubić i wpaść w pułapkę bycia zbyt pobłażliwym lub nadopiekuńczym rodzicem.
Małe dziecko nie wie, co jest dobre, a co złe. Nie zna konsekwencji swojego zachowania. A granice porządkują świat, czynią dom bezpieczną, przewidywalną przystanią. Pozwalają wierzyć, że rodzic czuwa i uchroni dziecko przed zagrożeniem. Dziecko nie żyje samo dla siebie. W pewnym momencie będzie musiało funkcjonować w społeczeństwie.
Narzekamy na współczesnych młodych, że są niegrzeczni, nie ogarnięci, uważają, ze wszystko im się należy. Ale czy takiej roszczeniowej postawy nie uczymy ich sami? Czy pozwalając na wszystko i nie reagując na zachowanie dzieci, nie pokazujemy, że mogą wszystko?
Wychowanie dziecka to skomplikowany proces. Proces, który zaczyna się w chwili narodzin, a jego efekty widoczne są za kilkanaście lat. To, co dziś zasiejemy w naszych dzieciach, da plony w przyszłości, a chyba chcielibyśmy. Jakie plony chciałabyś zebrać?