„Nowojorski krzyk” autorstwa Macieja Kaźmierczaka to thriller psychologiczny, który budzi emocje od pierwszych stron. To nie jest kolejna sensacyjna opowieść pełna pościgów – to książka o samotności, strachu i próbie odzyskania kontroli nad własnym życiem.

Główna bohaterka, Danielle Hardy, to młoda pisarka z Polski, która próbuje odnaleźć się w Nowym Jorku. Po rozstaniu z toksycznym chłopakiem poznaje dwóch mężczyzn – Davida, redaktora, oraz Vincenta, malarza. Wkrótce wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy – ktoś ją obserwuje, ktoś grozi, a jej świat powoli wymyka się spod kontroli.
Styl i klimat – siła w psychologii i ciszy
Maciej Kaźmierczak po raz kolejny udowadnia, że potrafi pisać thrillery z duszą. Jego styl jest lekki, przyjemny i bardzo filmowy. Krótkie rozdziały nadają powieści rytm, dzięki któremu trudno się oderwać, nawet jeśli akcja rozwija się powoli.
Autor skupia się na psychologii postaci, nie na efektownych zwrotach akcji. To napięcie budowane przez ciszę, emocje i niepokój, nie przez przemoc czy brutalność. I właśnie to czyni tę książkę wyjątkową – czytelnik czuje, że coś wisi w powietrzu, że każdy gest i każde zdanie mają znaczenie.
Wolne tempo i przegadane momenty – małe „ale” w dobrej historii
Choć „Nowojorski krzyk” ma świetny klimat, nie da się ukryć, że momentami fabuła się ciągnie. Niektóre dialogi są nieco przegadane, a tempo bywa zbyt wolne jak na thriller. W pewnym momencie napięcie ustępuje miejsca lekkiemu znużeniu – szczególnie w środkowej części książki.
To jednak nie wada przekreślająca całość, raczej znak, że to powieść wymagająca cierpliwego czytelnika. Kaźmierczak nie goni za efekciarskimi zwrotami, tylko konsekwentnie buduje emocje – cegiełka po cegiełce.
O czym naprawdę jest „Nowojorski krzyk”?
To nie tylko historia o zagrożeniu i zbrodni. To opowieść o samotności w tłumie, o lęku przed utratą kontroli i o tym, jak łatwo zgubić siebie w świecie pełnym oczekiwań.
Kaźmierczak pokazuje bohaterkę, która jest jednocześnie krucha i silna – walczy nie tyle z mordercą, co z własnymi demonami.
Mimo że zabrakło tu nieco intensywności znanej z „Okrutnego”, autor zachowuje to, za co najbardziej się go ceni: emocjonalny realizm, precyzję języka i odwagę mówienia o strachu bez uproszczeń.
Dla kogo jest ta książka?
„Nowojorski krzyk” polecam:
- fanom wolno rozwijających się thrillerów psychologicznych,
- czytelnikom, którzy lubią, gdy akcja ustępuje miejsca emocjom,
- osobom ceniącym klimat niepokoju i refleksji,
- miłośnikom twórczości Macieja Kaźmierczaka.
Nie polecam jej tym, którzy oczekują dynamicznego kryminału z akcją od pierwszej strony – tu wszystko dzieje się między słowami.
Podsumowanie – thriller o ciszy, która potrafi krzyczeć
„Nowojorski krzyk” to dopracowany psychologicznie thriller o lęku, samotności i próbie odzyskania siebie. Choć chwilami dłuży się i traci tempo, nadrabia to atmosferą, emocjami i niezwykle ludzkimi portretami bohaterów.
To książka, która nie uderza w czytelnika mocnym hukiem, ale raczej zostaje w nim na długo – jak echo.
Ocena: 7/10
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska

