Jestem mamą nastolatka. Mojego syna nazywano „krasnalem” – bo był niższy od innych. „Kujonem” – bo miał dobre oceny. „Midasem” – bo odnosił sukcesy w piłce nożnej. Przez długi czas nie mówił mi, co się dzieje. Zorientowałam się, dopiero gdy po szkole zaczął milknąć, trzymał się z boku, stracił apetyt i chęć do wychodzenia z domu. I wiesz, co mnie uderzyło najmocniej? Że pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy, to: „Może przesadza”? Jak pomóc dziecku hejtowanemu?

Na szczęście nie powiedziałam tego na głos.
Ale wielu dorosłych mówi. I tu zaczyna się problem. Bo kiedy mówisz dziecku: „Nie przesadzaj”, mówisz mu też: „Twoje uczucia nie mają znaczenia”.
„To tylko żart”? Dla kogo?
Wyobraź sobie, że idziesz do pracy, potykasz się w kuchni, ktoś to nagrywa i wrzuca film do internetu. Milion wyświetleń. Komentarze typu: „Padaka roku”, „Zamknij się, pajacu”, „Ale pajac!”. Jakbyś się czuła?
A teraz pomyśl o dziecku. O takim Kubie, z filmiku krążącego po klasowej grupie. Przewrócił się na sali gimnastycznej. Filmik poszedł w sieć, poszły śmiechy, memy, komentarze. Kuba nie szuka już wzrokiem kolegów. Sprawdza, czy znów ktoś go nie nagrywa.
To nie „zabawa”. To przemoc. Tylko że w cyfrowym wydaniu.
Hejt nie kończy się na szkolnym korytarzu
Kiedyś dzieci mogły zostawić szkolne wyzwiska za drzwiami domu. Dziś hejt idzie z nimi do pokoju – przez telefon, czaty, grupy na Messengerze. Nie ma dzwonka, który kończy przerwę od przemocy. Ona trwa.
I choć tyle mówimy o edukacji, kampaniach, „nowym podejściu”, w domach wciąż zbyt często pada:
„Zignoruj to”,
„Po prostu zazdroszczą”,
„Musisz być silny”.
To nie są słowa wsparcia. To są słowa, które uczą jedno: nie mów o tym, co cię boli. Nie warto.
Dziecko nie potrzebuje zbroi. Potrzebuje sojusznika
Wiem, że to czasem niewygodne. Trzeba się zatrzymać, usłyszeć coś, czego wcale nie chcemy słyszeć. Ale dzieci nie mają innego kanału wsparcia niż my – rodzice.
Jeśli my powiemy: „Nie przesadzaj”, to kto ich wysłucha?
Zamiast minimalizować, pytajmy.
Zamiast bagatelizować, słuchajmy.
Zamiast udzielać szybkich rad, bądźmy obok.
Jak pomóc dziecku hejtowanemu?
1. Pytaj z otwartością, nie z oceną
Nie zaczynaj od: „Dlaczego się tym przejmujesz?” albo „To na pewno nie było aż tak źle”.
Zamiast tego: „Co dokładnie się wydarzyło?”, „Co wtedy poczułeś?”, „Czy to dzieje się częściej?”.
Twoje pytania powinny być jak drzwi uchylone na rozmowę, nie jak wyrok czy diagnoza.
2. Nie udzielaj szybkich rad – bądź obecny
Dziecko nie szuka gotowych rozwiązań. Szuka kogoś, kto naprawdę je słyszy.
Zamiast: „Bądź silny”, „Nie przejmuj się”,
powiedz: „Jestem z tobą. Przejdziemy przez to razem”.
To jedno zdanie może zadziałać lepiej niż sto porad.
3. Reaguj na sygnały, nie czekaj na słowa
Zamknięcie się w sobie, problemy ze snem, wybuchy złości bez powodu, rezygnacja z pasji – to nie są „typowe humory nastolatka”. To często pierwsze symptomy przeciążenia psychicznego.
Zareaguj. Spytaj wprost:
„Widziałam, że jesteś dziś cichy. Co się stało?”,
„Czy ktoś cię zasmucił? Czy coś cię męczy?”
4. Działaj wspólnie ze szkołą – bez oskarżeń
Nie walcz ze szkołą. Szukaj sprzymierzeńców. Zamiast dzwonić z wyrzutami, podejdź z otwartością:
„Moje dziecko powiedziało mi o sytuacji, która go zraniła. Czy możemy razem zastanowić się, co zrobić?”
Wspólna strategia daje większe efekty niż szukanie winnych.
5. Wracaj do tematu, nawet jeśli dziecko nie wraca
Hejt nie znika, gdy przestaniemy o nim mówić.
Pytaj: „Czy w szkole jest spokojnie?”,
„Czy ktoś z twoich znajomych doświadcza czegoś przykrego?”.
Czasem dziecko łatwiej mówi o innych niż o sobie – to też może być początek rozmowy.
6. Naucz dziecko, że jego emocje są ważne – zawsze
Nie tylko wtedy, gdy dzieje się coś dużego. Jeśli rozmawiamy o „głupim memie” dziś, jest szansa, że dziecko powie nam o nękaniu jutro. Każda reakcja dorosłego to komunikat: „Twoje uczucia są ważne. Ty jesteś ważny”.
A jeśli dziecko milczy? Jak pomóc dziecku hejtowanemu?
Nie każde dziecko powie, co je boli. I nie zawsze wtedy, kiedy jesteśmy gotowi słuchać. Ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje.
Milczenie też jest komunikatem. Trzeba nauczyć się go czytać.
- Może nagle zamyka drzwi do pokoju?
- Unika spotkań z rówieśnikami, które kiedyś lubiło?
- Często sięga po telefon, ale potem staje się jeszcze bardziej przygaszone?
- Przestało się czymkolwiek ekscytować?
Nie pytaj raz i nie oczekuj natychmiastowej odpowiedzi. Pokaż, że jesteś – codziennie, spokojnie, cierpliwie.
Powiedz:
„Wiem, że coś się dzieje. Nie musisz mówić od razu. Ale chcę, żebyś wiedział, że jestem obok. Zawsze”.
I przede wszystkim: nie naciskaj, ale nie znikaj. Bo milczące dziecko nie potrzebuje ciszy. Potrzebuje czyjejś stałej obecności, nawet jeśli na początku ją odpycha.
Nie bój się zgłaszać tego w szkole
Wiem, że wielu rodziców ma opory – bo „nie chcą robić afery”, bo „dziecko się wstydzi”, bo „może samo przejdzie”. Ale prawda jest taka: lepiej zareagować za wcześnie niż za późno.
My mieliśmy szczęście. Zgłosiłam sprawę wychowawczyni mojego syna. Bez dramatów, bez krzyków – po prostu opowiedziałam, co się dzieje, i poprosiłam o pomoc. Reakcja była szybka, konkretna i życzliwa. Rozmawiała z klasą, zadbała o atmosferę, wzmocniła mojego syna. Dzięki temu hejt nie rozwinął się w coś poważniejszego.
Szkoła nie zawsze jest idealna, ale jeśli dasz jej szansę – może okazać się Twoim sojusznikiem. A Twoje dziecko zobaczy, że nie jest samo. I że dorośli potrafią stanąć po jego stronie.
Zobacz także:
- Cyfrowa autoagresja
- Jak nastolatkowie mogą radzić sobie z wyzwaniami?
- Jak rozpoznać prześladowanie w szkole?

