Na Netflixie pojawił się serial, obok którego nie można przejść obojętnie. „Dojrzewanie” to czteroodcinkowy dramat ze Stephenem Grahamem i Owenem Cooperem, który nie tylko wstrząsa emocjonalnie, ale przede wszystkim zmusza do refleksji nad tym, dokąd zmierzamy jako społeczeństwo. Serial nie podaje łatwych odpowiedzi, ale stawia trudne pytania: kto zawinił? Czy tragedii można było uniknąć? Jaką rolę w tym wszystkim odgrywają rodzice, system edukacji i media społecznościowe?

Dojrzewanie — mocne strony serialu
Twórcy „Dojrzewania” zadbali o to, by każdy aspekt produkcji miał ogromną siłę rażenia. Aktorstwo, zwłaszcza w wykonaniu Grahama, jest na najwyższym poziomie. Widać w nim autentyczny ból, zagubienie i próbę zrozumienia tragedii, której świadkiem stała się jego postać. Scenariusz jest do bólu realistyczny, a każda scena budzi niepokój i zmusza do zadania sobie pytania: „Co ja bym zrobił na miejscu bohaterów?”.
Serial porusza wątki przemocy rówieśniczej, wpływu internetu na młodzież oraz odpowiedzialności dorosłych za to, co dzieje się w życiu ich dzieci. Choć nie ma tu zbędnego moralizowania, to jednak trudno nie odczuwać pewnego oskarżenia pod adresem świata, w którym dzieci dorastają.
Dlaczego warto obejrzeć Dojrzewanie?
Co jakiś czas pojawiają się produkcje, które wywołują ogólnospołeczną dyskusję. „Dojrzewanie” jest właśnie takim serialem. Nie chodzi tylko o świetną realizację, ale o emocje, które zostają z widzem na długo po zakończeniu seansu. To historia, która pokazuje horror rodziców dowiadujących się, że ich dziecko oskarżone jest o śmierć innego dziecka. I nie dlatego, że było niekochane, ale dlatego, że wszyscy – jako społeczeństwo – dopuściliśmy do sytuacji, w której dzieci uczą się świata przez ekran telefonu.
Technologia i media społecznościowe – zagrożenie, którego nie doceniamy
Od lat mówi się o uzależnieniu od smartfonów i mediów społecznościowych. Jednak czy zdajemy sobie sprawę, co naprawdę dzieje się na TikToku, Instagramie czy Discordzie? Czy ktoś kontroluje to, co konsumują dzieci, które w teorii nie powinny tam być? Kto bierze za to odpowiedzialność? Serial nie daje prostych odpowiedzi, ale pokazuje brutalne konsekwencje braku kontroli i edukacji.
Pamiętam swoje dzieciństwo, kiedy rodzice musieli nas siłą ściągać z podwórek do domu. Teraz role się odwróciły – my, rodzice, próbujemy wyciągnąć dzieci z wirtualnego świata. Ich relacje, emocje, poczucie wartości – wszystko to kształtuje się na ekranie smartfona. I często nie zdajemy sobie sprawy, jak wielki wpływ mają na nie algorytmy, kreowane trendy i społeczna presja bycia „na czasie”.
Czas działać – edukacja jako klucz do rozwiązania problemu
Jestem matką, która na co dzień walczy o zdrowe granice między technologią a życiem w realu mojego syna. Wiem, jak łatwo jest sięgnąć po telefon, gdy jesteśmy zmęczeni, jak trudno odmówić dziecku „tylko jednej godzinki” na TikToku. Ale musimy pamiętać – dzieci uczą się przez obserwację. Jeśli my nie potrafimy kontrolować swojego czasu w sieci, dlaczego oczekujemy tego od nich?
Serial „Dojrzewanie” poruszył mnie także dlatego, że w ostatnim czasie czytałam dużo o projekcie Fundacji JBB – „Głos w Ciemności”, wspierającej młodzież, która przeżyła tragedię i walczy z hejtem oraz presją społeczną. Wiem, jak bardzo te dzieci potrzebują pomocy i jak trudno im znaleźć wsparcie w świecie, który tak szybko się zmienia.
„Dojrzewanie” to serial, który powinni obejrzeć wszyscy – nie tylko rodzice, ale także nauczyciele, pedagodzy i każdy, kto ma wpływ na życie młodych ludzi. To nie tylko dramat telewizyjny, ale przede wszystkim ostrzeżenie, które każe nam zastanowić się nad tym, czy jako dorośli nie zawodzimy młodego pokolenia.
Być może jeszcze nie jest za późno, by coś zmienić. Ale musimy zacząć działać teraz.