W świecie literatury kryminalnej pełnym efektownych śledztw, dowcipnych glin i trupów traktowanych niemal jak rekwizyty, książka Krystiana Stolarza wjeżdża niczym walec – bez ostrzeżenia, bez znieczulenia, bez miejsca na oddech. Przestań proszę nie jest lekturą. To doświadczenie. To ból, który zostaje z czytelnikiem na długo po ostatniej stronie. Ta powieść wciąga – ale nie dla przyjemności. Wciąga jak rzeka błota, z której nie sposób się wydostać, bo każda strona ciągnie głębiej. I właśnie dlatego warto ją przeczytać.

Florian Gaderla – policjant, który nie ratuje. On przetrwał.
Główny bohater, Florian, to nie jest typowy literacki detektyw. Nie nosi eleganckiego płaszcza ani nie rzuca kąśliwych bon motów. Jest szorstki, zamknięty i przesiąknięty traumą. Mężczyzna, który nie zapomniał, jak wygląda dzieciństwo z odciskami pasów na skórze. Nie prowadzi śledztwa – on rozgrzebuje własne blizny. I dlatego jego postać boli bardziej niż jakakolwiek makabra opisana w aktach.
Zuzanna Macieszko, młoda partnerka Gaderli, to zderzenie z zupełnie innym światem – wrażliwość, emocjonalność, błędy wynikające z wiary w ludzi. Ich duet nie opiera się na chemii. On opiera się na zgrzycie. Na zderzeniu ognia z lodem. I to właśnie sprawia, że są wiarygodni do bólu. Razem tworzą nie duet bohaterów, ale lustro społeczeństwa, w którym każdy pęknięty element odsłania prawdę o nas samych.
Przestań proszę — to nie zbrodnia jest tu najstraszniejsza. To obojętność.
Stolarz nie pisze o morderstwach dzieci po to, by szokować. Pisze o systemowym rozkładzie. O dorosłych, którzy nie widzą. O instytucjach, które nie działają. O przemocy, która nie zawsze zostawia siniaki, ale zawsze zostawia rany.
Każdy opis, każde zdanie, każde słowo – boli. I ma boleć. Bo to książka o dzieciach, które przestały prosić o pomoc i zaczęły błagać o koniec. To nie jest fikcja, którą da się zamknąć w szufladzie z napisem „literatura”. To echo prawdziwych historii, których nie chcemy słyszeć.
Przestań proszę — bez retuszu, bez wybielania, bez nadziei – i właśnie dlatego warto.
To książka, którą powinno się dawkować. Czytać z przerwami. Nie dlatego, że nudzi, ale dlatego, że przytłacza emocjonalnie. I dobrze. Nie ma w niej miejsca na sensacyjność ani tanie triki. To surowy obraz świata, który nie chroni najsłabszych – i autorski krzyk: „Zobaczcie to w końcu!”.
Zakończenie nie przynosi ulgi. Nie zostawia z poczuciem zamknięcia. Ale zostawia coś o wiele cenniejszego – świadomość. A może też impuls, żeby coś w sobie przełamać, coś zmienić, coś zobaczyć, zanim znów będzie za późno.
🔥 „Przestań, proszę” to książka, która nie prosi o uwagę – ona ją wymusza. Nie daje nadziei – ale daje przebudzenie. Nie zabija złoczyńcy – ale obnaża społeczne przyzwolenie na cierpienie najmłodszych.
To nie rozrywka. To obowiązkowa konfrontacja z tym, co zepchnięte na margines. I właśnie dlatego nie można wobec niej przejść obojętnie.
Krystian Stolarz nie napisał kryminału. Napisał świadectwo. A my – czytając – przestajemy być tylko czytelnikami. Stajemy się świadkami.
Książka ukazała się nakładem wydawnicwta Prószyński i S-ka