Idealne macierzyństwo – taki obraz każda mama projektuje w swojej głowie. Dziecko grzecznie siedzi w łóżeczku i słucha jak mama czyta mu książkę. Mama uśmiechnięta, zrelaksowana, niedawno wróciła od fryzjera i kosmetyczki. Mąż przygotowuje kolację… Jednak często życie weryfikuje nasze plany i sprawia, że chcąc dążyć do ideału, jedynie wpędzamy się w poczucie winy….

Ile razy widziałaś zdjęcia mam, które wracają do formy po ciąży w niecały miesiąc? Ile razy w telewizji widziałaś rodziny uśmiechnięte, w których nie ma miejsca na łzy, zmęczenie, kolki czy inne problemy. Matki są w formie, nie ma u nich śladu zmęczenia, a o ciążowych kilogramach już dawno zapomniały. Ból piersi, nawały mleczne, zastoje pokarmu się nie zdarzają. Obraz wyłaniający się mediów jest sielsko-anielski. Media bombardują nas mglistymi, cukierkowymi wizjami macierzyństwa i wmawiają kobietom, że każda musi postępować tak samo. Wiele kobiet bierze to sobie do serca i decydując się na dziecko wydaje im się, że to łatwe i przyjemne, a potem następuje zderzenie z tirem…
Idealne macierzyństwo kreowane w mediach
Lansowany sielski obraz matki sprawia, że wiele kobiet popada w kompleksy i poczucie niesprawiedliwości. Od kobiet wymaga się, żeby były piękne, wykształcone, żeby robiły karierę i oczywiście były idealnymi matkami. Rodziły naturalnie, karmiły piersią, dochodziły do siebie w tydzień po porodzie, a do tego wiedziały wszystko na temat wychowania.
Niestety wiele kobiet ulega lansowanym stereotypom i jeśli zachowanie dziecka odbiega od stereotypów, popadają w przygnębienie. Kobiety są przytłoczone informacjami, które mówią im jak mają postępować. Dodatkowo w społeczeństwie istnieje stereotyp szczęśliwej kobiety, która urodziła dziecka. Odkąd została matką powinna się w 100% poświęcić dziecku. Powinna zapomnieć o tym, że jest kobietą. Jeśli tylko zaczyna narzekać, od razu spotyka się z krytyką : „no jak to jest ci źle? kiedyś było gorzej, bo trzeba było ręcznie prać pieluchy tetrowe, do tego przecierać zupki, a facet w ogóle nie pomagał w domu. Nie narzekaj teraz jest łatwiej”. Sama kilkakrotnie usłyszałam tego typu słowa, kiedy mówiłam, że mam już dość nieustannego płaczu Jasia i chciałabym choć na chwilę gdzieś wyjść i pobyć sama.
Nie ma czegoś takiego, jak idealne macierzyństwo. Macierzyństwa nie da się wtłoczyć w jakieś ramy, bo każda z nas jest inna, każde dziecko jest inne i rozwija się inaczej. A kobiety usiłujące wypaść jak najlepiej w oczach otoczenia i
przywiązujące dużą wagę do opinii innych na temat ich macierzyństwa, są mniej pewne siebie i często wątpią w swoje możliwości. Co więcej, mogą mieć one problemy z niską samooceną, lęki, zaburzenia żywienia, a także cierpieć na depresję.
Idealne macierzyństwo wpędziło mnie w kompleksy!
Kiedy Janek pojawił się na świecie byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Chciałam (i nadal chcę) dla mojego syna jak najlepiej. Chciałam, by idealne macierzyństwo na stałe wpisało się w moje poczynania. Pierwszym zderzeniem z szarą rzeczywistością było karmienie piersią. Zakładałam, że będę karmić tak długo jak się da, ale minimum rok. Niestety mój organizm wyczerpany staraniami o ciążę, po cesarce nie chciał ze mną współpracować. Mleko nie chciało lecieć i już. Wyrzucałam sobie, że jestem złą matką, bo nie potrafię nakarmić swojego dziecka! „Co ze mnie za matka, przecież karmienie piersią jest naturalne” – wyrzucałam sobie. Każde karmienie było dla mnie olbrzymim stresem, było okupione łzami. Kiedy skończyłam karmić syna po 5. miesiącach, uznałam, że jestem złą matką. Byłam na siebie wściekła. Takich przykładów, kiedy byłam na siebie zła jest więcej. Niektóre pojawiły się w minionych latach, podczas lockodownu, kiedy to musiałam pracować przy komputerze, a mój syn częściej niż bym chciała spędzał czas przed bajkami.
Idealne macierzyństwo, w którym wszystko jest zaplanowane od pierwszego płaczu dziecka, to najprostsza droga do problemów z samooceną. Nie jesteśmy w stanie od rana do nocy być perfekcyjne. Pamiętam, jak chciałam, żeby wszystko było poukładane i miało swój czas – wstajemy, śniadanie, spacer, obiad, drzemka, zabawa, kolacja. Ale z dzieckiem się tak nie da. Ono też ma swoje humorki i może po prostu nie chcieć współpracować, a my zamiast wyrzucać sobie co ze mnie za matka, powinnyśmy cieszyć się czasem z dzieckiem, nawet jeśli nie wszystko idzie po naszej myśli.
Znalezienie czasu dla siebie to ważny element równowagi psychicznej. Chociaż wiem, że jak dziecko jest małe to tego czasu jest bardzo niewiele. Jednak można spróbować robić coś dla siebie wspólnie z dzieckiem. Mnie pomagało bieganie z wózkiem. Wymaga to owszem znalezienia wózka, który ułatwi aktywność fizyczną. Takie wózki można znaleźć na stronie https://www.3kiwi.pl/pol_m_Wozki_Polecane-marki_Wozki-Thule-2034.html. Ćwiczyć można z dzieckiem w domu, włączając popularne w sieci treningi. Pamiętajmy jednak, że aktywność fizyczna ma być przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem.
Czasem jestem na siebie zła, zwłaszcza gdy przychodzą dni, kiedy mam dość ciągłego „mamoooo”, ciągłego odpowiadania na pytania: „dlaczego, czemu, po co„, ciągłego proszenia, żeby wreszcie posprzątać klocki z przejścia. Mam dość kolejnych awantur o to, że koszulka miała być niebieska, a jest biała, a spodnie są nie w tym odcieniu co powinny. Mam dość buntu i fochów o wszystko. Czasem bywam zmęczona macierzyństwem, codziennością, ciągłymi kłodami pod nogami. Mam dość. I wtedy pojawia się złość na samą siebie, złość za to, że jako mama nie panuje nad swoimi emocjami, nad swoim samopoczuciem. Bo przecież powinnam być twarda, powinnam działać jak automat. Powinnam…. powinnam… powinnam… A gdyby tak to powinnam zamienić na nie muszę, na mam prawo, na moje potrzeby też są ważne.
Mamy mamy prawo do bycia zmęczonymi – bo nie jesteśmy robotami. Mamy prawo czuć się wypalone macierzyństwem. Ważne, żeby znaleźć wtedy chwilę dla siebie – zrobić sobie domowe SPA, wyjść na zakupy lub napić się winka. Taka chwila dla siebie potrafi zdziałać cuda.
Idealne macierzyństwo to Twoje macierzyństwo!
Macierzyństwo to najpiękniejsza rola, która spotyka kobietę. To najpiękniejsza przygoda, usłana wieloma kolcami. Nie zawsze jest pięknie, spokojnie, idealnie. Czasem dopada nas złość, łzy i smutek. Każdy dzień przynosi euforię i szczęście, ale również ma swoje ciemniejsze brzmienie.
I my JAKO MATKI MAMY PRAWO O TYM MÓWIĆ! Mamy prawo powiedzieć, że jesteśmy zmęczone, że mamy dość. Mamy prawo do czasu dla siebie. Ale to wcale nie oznacza, że jesteśmy złymi matkami, że nie kochamy swoich dzieci. Wyznacznikiem udanego macierzyństwa jest nasze dziecko. Jeśli jest szczęśliwe, uśmiech nie schodzi mu z twarzy, to znaczy, że nasz pomysł na wychowanie jest trafiony.
Każda z nas jest idealną mamą dla swojego dziecka. Każda z nas ma swoje pomysły na wychowanie, na zorganizowanie mu zabaw. Pułapką współczesnego świata jest mnogość różnych wspomagaczy, metod czy trenerów, którzy usiłują nam wmówić, że to jak postępujemy jest złe. Współczesne mamy zapominają, aby zaufać sobie i własnej intuicji, a to najlepsi doradcy. Zwracajmy uwagę na swoje dziecko i na siebie, a nie na to, co powie pani w sklepie czy ktoś z rodziny.
Bądźmy jak najlepszymi mamami dla swoich pociech. Nie starajmy się udowadniać sobie i innym, że radzimy sobie doskonale z każdym zadaniem. Czasami warto zamiast gotowania dwudaniowego obiadu, odgrzać resztki z poprzedniego dnia lub darować sobie mycie podłóg w całym domu, a zamiast tego pobawić się z dzieckiem lub po prostu w spokoju wypić jeszcze ciepłą kawę.
Pamiętajmy, że macierzyństwo nie jest dyscypliną olimpijską. To wspaniały, ale również trudny czas. W którym blaski przeplatają się z cieniami. Kochamy nasze dzieci nad życie, ale pamiętajmy, że życie to nie tylko lukier i pączki.