Bezpieczeństwo dzieci to najważniejsza kwestia dla każdego rodzica. Obecnie rodzice mają duże pole do działania, aby zminimalizować wypadki u swoich pociech. Jednak kiedyś tak nie było. Wiele osób uważa, że kiedyś było jakoś lepiej, bo rodzice nie musieli martwić się tak o dzieci. Czy aby na pewno?

Najważniejszą kwestią dla każdego rodzica jest bezpieczeństwo dziecka. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co może się stać i ochronić dziecka w każdej sytuacji. Pamiętam ze swojego dzieciństwa, że jeździłam bez fotelika, teraz jest to nie do pomyślenia. Kiedyś chodziłam do szkoły z kluczem na szyi i już w drugiej klasie wracałam sama do domu (choć miałam do pokonania aż trzy przejścia dla pieszych bez świateł). Dziś większość dzieci jest odbieranych przez rodziców lub dziadków, albo spędza czas po lekcjach na świetlicy. Pamiętam, jak po przyjściu ze szkoły i odrobieniu lekcji wybiegałam na podwórko, a mama wołała, tylko wróć po 19. Dziś w wielu przypadkach samodzielne wyjście dzieci na dwór jest bardzo ograniczone. Co zmieniło się w kwestii bezpieczeństwa dzieci?
Bezpieczeństwo dzieci – co zmieniło się na przestrzeni lat?
Fotelik samochodowy – w trosce o bezpieczeństwo
Kiedy była dzieckiem i koleżanka, która wróciła z Holandii, jeździła w foteliku samochodowym, mieliśmy z niej niezły ubaw. Nikt z nas nie wyobrażał sobie, że w samochodzie siedzieć w dodatkowym „fotelu”. Obecnie nie wyobrażam sobie, żeby Janek nie siedział w foteliku. Nawet teraz kiedy ma 8 lat, mimo że chciałby już jeździć na podkładce, ja wciąż uważam, że fotelik to dla niego najlepsze rozwiązanie.
W Polsce obowiązek przewożenia dzieci w fotelikach, wprowadzono w 2022 roku. Jednak nie jest to wymysł XXI wieku. Już w latach 60. XX wieku, używano fotelików, by dzieci w samochodzie siedziały wyżej i mogły podziwiać krajobraz za oknem. W 1962 roku powstały pierwsze foteliku z zapięciem w kształcie litery Y. Dziś są one wymagane w wielu krajach, a ich używanie pozytywnie wpłynęło na bezpieczeństwo dzieci w samochodzie.
Niania elektroniczna – dziecko zawsze na oku
Kiedy kupiłam nianię elektroniczną, moja mama zachodziła w głowę, po co mi ona. Przecież, jak byliśmy z rodzeństwem mali, to spaliśmy w osobnym pokoju i wszystko było ok. Jednak ja potrzebowałam mieć Janka zawsze na oku. Zwłaszcza ze względu na jego astmę. Chciałam widzieć, kiedy doszło do ataku, by jak najszybciej zareagować. Wielu rodziców wykorzystuje nianie elektroniczne, by w każdej chwili mieć dziecko na oku i jak najszybciej zareagować w chwili kryzysu.
Mało osób wie, że powstaniu niań elektronicznych towarzyszyła tragiczna historia. Kiedy w 1932 roku porwano syna rodziny Lindberghów bezpośrednio z pokoju dziecięcego, zaczęto się zastanawiać, jak zapewnić dzieciom bezpieczeństwo. W 1937 roku powstała pierwsza niania elektroniczna – Radio Nurse. Jednak największą popularność zdobyła ona w latach 50. ubiegłego wieku, wraz z pojawieniem się telefonów bezprzewodowych.
Zostań sam w domu i nie otwieraj nikomu
Moi rodzice pracowali na zmiany. I choć mama była nauczycielką i w większości zmiany miała podobne do naszych, to zdarzało się, że zostawaliśmy sami w domu. Do dziś pamiętam jej przykazanie: „nie otwierajcie nikomu, ja mam klucze i sobie otworzę.” Ale dzieci, jak to dzieci byliśmy ciekawi, kto akurat dzwoni do drzwi. Kiedy zadzwonił listonosz, otworzyliśmy mu, a potem z dumą pokazaliśmy rodzicom odebrany list. Do dziś pamiętam burę taty za to, że otworzyłam drzwi nieznajomemu.
Od jakiegoś czasu Janek również zostaje sam w domu. Zawsze mu mówię, żeby nikomu nie otwierał, bo ja mam klucze. Oczywiście cały czas z tyłu głowy mam swoją historię. Podejrzewam, że większość rodziców ma podobnie. Dlatego, jeśli mamy tylko taką możliwość, warto zamontować wideodomofony, np. 5Tech, które ułatwią kontrolę tego, kto dzwoni do drzwi. Wideodomofon pozwoli dziecku zaspokoić ciekawość dotyczącą tego, kto dzwoni.
Bezpieczna zabawa na dworze
Podwórko to było moje królestwo. Mieszkając w bloku miałam wielu kolegów i koleżanki, z którymi bawiłam się w piaskownicy, na trzepaku czy za śmietnikami. W wakacje wychodziłam po 10 z domu, wracałam na obiad i potem znów siedziałam na podwórku do późnego wieczora. Kiedyś rozmawiałam z mamą, czy nie bała się mnie wypuszczać tak na całe dnie. Odpowiedziała, że owszem wciąż myślała, co robimy, ale ufała nam na tyle, by wiedzieć, że nie zrobimy niczego głupiego. Po czym dodała: „za czasów, gdy byliście dziećmi nie było tylu samochodów i w telewizji wciąż nie słyszało się, że dziecku coś się stało. Jakby nie dopuszczaliśmy do siebie tego, że ktoś może w tragiczny sposób podnieść rękę na dziecko”.
Dziś wielu rodziców, w tym ja, boi się wypuszczać dzieci na podwórko. owszem Janek chodzi na plac zabaw z kolegami, ale jest on oddalony o 50 metrów od domu i z ogródka go widzę. Chcąc jednak zadbać o większe bezpieczeństwo dzieci, rodzice kupują im zegarki, dzięki którym mogą sprawdzić gdzie pociecha aktualnie się znajduje. Wystarczy włączony lokalizator GPS. W razie niebezpieczeństwa, dziecko może nacisnąć odpowiedni przycisk i wówczas rodzice dostają powiadomienie o zagrożeniu.
Jak widać kwestia bezpieczeństwa uległa zmianie. Moim zdaniem na plus. Zarówno dziś, jak i kiedyś życie kręciło się wokół dziecka. Choć dziś jest to bardziej wyczuwalne niż kiedyś. Rodzice dbają o podstawowe potrzeby, rozwój i uczucia, a przede wszystkim o bezpieczeństwo. Czy kiedyś rodzice mniej dbali o dzieci? Na pewno nie. Po prostu życie toczyło się inaczej, a rodzice robili co mogli, żeby dzieciom niczego nie brakowało. W obecnych czasach jest podobniej, a rozwój techniki sprawia, że wykorzystujemy ja do poprawienia komfortu życia i bezpieczeństwa najbliższych.