Kiedyś było jako inaczej. Kiedyś żyłam z dnia na dzień. Kiedyś nie myślałam o przyszłości. Ja – energiczna, ceniąca niezależność i spontaniczność. Ja – wybierająca sport i spotkania z przyjaciółkami, zamiast odpoczynku. Ja, która obiecała sobie, że nie będzie siedziała w domu przykuta do kuchennego blatu. Ja, która została mamą i zmieniła całkowicie swoje podejście do życia

Kiedyś weekend zaczynał się w piątek. Imprezka, spotkanie z przyjaciółmi. Leniwa sobota, przeznaczona na odpoczynek. Wieczorem spotkanie z przyjaciółmi, zabawa. Niedziele odpoczynek. Nie planowałam weekendów. Były spontaniczne. Ciągle coś się działo.
A dziś? Dziś w weekend marzę o spaniu przynajmniej do 7. Nie wystarczają mi dwie godziny snu, bo moim największym marzeniem jest spać nieprzerwanie przez 10 godzin. Weekendy mam zaplanowane, tak, aby nie dopuścić do nudy. Gry, spacery, wyjścia na place zabaw itp. Tak wyglądają dziś moje weekendy.
Kiedyś mogłam sobie pozwolić na odpoczynek, kiedy chcę. Czytanie książki do świtu? Proszę bardzo, bo wystarczyły mi dwie godziny snu na regenerację. Wycieczka rowerowa na spontanie? Wystarczyło wsiąść na rower i jechać przed siebie, w plecaku mając jedynie wodę. Spotkanie z przyjaciółkami? Za godzinę widzimy się w centrum miasta – żaden problem.
Dziś nie ma miejsca na spontaniczność. Wyjście z domu planuję z wyprzedzeniem. Muszę ogarnąć wiele czynników, zanim będę mogła wyjść z domu. Samo wyjście z domu nie jest łatwe. To wyższa logistyka. Nie wyjdę z małą torebką. Muszę mieć ze sobą wiele przydatnych rzeczy. Wychodzi duża torba.
Spontaniczna wycieczka rowerowa? Zanim się do niej przygotuję, mija co najmniej godzina. I często wycieczka kończy się na placu zabaw oddalonym o 3 kilometry od domu.
Czytanie do późna? Nie ma mowy. W końcu rano trzeba wstać skoro świt i z pełną energią przywitać dzień. Zresztą z czytaniem też nie jest kolorowo. Nie ma czasu na czytanie o każdej porze dnia.
Kiedyś uwielbiałam zakupy. Chodzenie przez kilka godzin po sklepach i przymierzanie wszystkiego, co mi się podoba – super sprawa.
Zakupy? Szybkie zakupy w drodze do domu. Nie mogę narazić się na niezadowolenie. Dłuższe zakupy tylko wtedy, kiedy je zaplanuję.
Kiedyś mogłam pozwolić sobie na beztroskę. Mogłam pozwolić sobie na spontaniczność. Mogłam pozwolić sobie na szaleństwo.
Dziś miejsce beztroski zastąpiła odpowiedzialność. Odpowiedzialność za drugiego człowieka, za rodzinę. Miejsce spontaniczności, zastąpiło planowanie. Szaleństwo nadal jest obecne w moim życiu, ale szaleństwo ma inne oblicze.

—-
Kiedyś było lepiej? Na pewno inaczej. Przyświecały mi zupełnie inne priorytety. Odkąd jestem mamą wiem, że muszę dbać o małego człowieka, który pojawił się w moim życiu. Muszę zapewnić mu bezpieczeństwo i prawidłowy, spokojny rozwój. Wychowanie to nie przelewki.
Mimo, że wiele rzeczy musiałam zmienić w swoim życiu, dziś wiem, że było warto. Nie wyobrażam sobie, życia bez mojego Syna. Szczerze powiem, że nie pamiętam już jak to było, kiedy nie było go na świecie.
Dzięki mojemu Synowi zaczęłam cieszyć się małymi rzeczami, życiem tu i teraz. Ciepła kawa, pół godziny z dobrą książką, aromatyczna kąpiel, kiedy w łazience nie ma nikogo poza nami. Te drobne przyjemności kiedyś były oczywistością, teraz są naprawdę rzadkie. I może dzięki temu o wiele bardziej cenne?
Moje życie nadal jest szybkie, ale teraz jakby bardziej poukładane. Pojawienie się mojego Syna sprawiło, że odkrywałam w sobie pokłady energii, o której bym siebie nigdy nie podejrzewała. Macierzyństwo zmieniło moje priorytety. Kiedyś praca, wyjazdy służbowe były dla mnie ważne. Ale odkąd zobaczyłam małą istotkę, tulącą się w moje ramiona, zrozumiałam, że nic z tych rzeczy nie będzie miało tej wagi, co katar albo pierwszy ząbek malucha, i nawet najbardziej lukratywne zlecenia nie zdołają mnie zatrzymać w pracy po godzinach, gdy trzeba będzie nakarmić, wykąpać i utulić Syna do snu.
Mój świat uległ zmianie. Nie jest już taki, jak był kiedyś. Jest inny, pełniejszy. Choć brakuje mi tej spontaniczności. Brakuje mi tej beztroski. To wiem, że nie zamieniłabym tego życia na żadne inne.
Syn daje mi wiele radości i bezwarunkowej miłości. Stałam się odpowiedzialna, nie jestem już wiecznie wolnym duszkiem. Oczywiście z pojawieniem się syna doszły nowe problemy i troski, ale nie wyobrażam sobie życia bez niego.
fot. https://lukaszpeksyk.pl/