„Chłopiec musi być twardy, nie miękki, musi rozrabiać, dokazywać, musi być żywy. Nie może płakać, bo płaczą tylko dziewczynki” – To zdania powtarzane wielokrotnie względem chłopców. A ja mówię im stanowcze NIE! Chłopcy, tak jak dziewczynki mają prawo płakać i pokazywać emocje. Dlaczego?

Nie wiem, jak Wy, ale ja wciąż mam poczucie, że w społeczeństwie pokutuje przekonanie o tym, że chłopiec musi być „trochę agresywny”, tłumiący w sobie emocje. Dziewczynka z kolei powinna być delikatna, grzeczna, spokojna. Przyznam się Wam szczerze, ze takie podziały mnie bardzo denerwują! Nie zgadzam się na nie! Bo zarówno chłopiec ma prawo płakać, jak i dziewczynka ma prawo „rozrabiać”. Bo to są emocje, z którymi my, jako rodzice, musimy dzieci oswoić.
Dziecięce emocje – jak je oswoić?
Dziecięce emocje nie są łatwe do opanowania. Wielu rodziców ma z tym problem. Ja również. A co ma powiedzieć maluch, w którego głowie emocje pędzą jak szalone i nie wie, jak ma je wyrazić? Chciałby śmiać się, a jednocześnie coś go smuci, jest zły, a jednocześnie żałosny. Jak żyć? 🙂
Jeśli oglądaliście film „W głowie się nie mieści”, to mniej więcej wiecie jak emocje potrafią szaleć w głowie każdego z nas. A dziecko nie potrafi ich często oswoić. Nie potrafi ich wyrazić. Tu jest rola dla nas rodziców, żeby pomóc maluch przez to przejść.
Najłatwiej jest oswoić emocje związane z okazywaniem radości – wiadomo uśmiech to szczęście, radość, nie ma tu nic do oswajania. Ale kiedy przychodzi złość, płacz, agresja – wówczas wielu z nas ma kłopoty z ich opanowaniem. Najczęściej krzyczymy na dziecko i każemy mu się uspokoić. Niektórzy wyprowadzają dzieci do innego pokoju, albo każą im się wypłakać, zupełnie nie reagując na to co się z maluchami dzieje, bo przecież dziecko „robi to specjalnie”.
Podczas jednego ze spotkań rodzinnych byłam świadkiem, jak rodzice olali tarzające się po podłodze dziecko, mówiąc, że wypłacze się i jej przejdzie. Mnie kroiło się serce, bo chciałam przynajmniej wyprowadzić dziecko do innego pokoju, usiąść koło niej, żeby wiedziała, ze ktoś przy niej jest. Ale nie chciałam się wtrącać. Powiedziałam jedynie: „J. czy jeśli Ty wpadasz w gniew lub w złość, M. zostawia Cię samą sobie, czy może jednak próbuje rozmawiać?”. Odpowiedziała mi cisza wszystkich wokoło, ale nikt do dziecka nie podszedł.
Wielokrotnie byłam świadkiem, jak dorośli na emocje dziecka reagowali równie silnie, a nawet mocniej niż ono samo. Co czuje dziecko w takich sytuacjach. Czuje się samotne i rozczarowane. Uważa, że dorośli nie są w stanie zrozumieć jego problemów. Próbują więc stawić im czoła w pojedynkę.
Krzycząc na dziecko potęgujemy stres u obu stron. Wiem, że czasem wydaje nam się, ze krzykiem, złością szybciej przywrócimy dziecko „do pionu” i będzie po buncie. Sama czasem podnoszę głos, bo zmęczona, nie mam ochoty po raz setny czegoś tłumaczyć. Ale zauważyłam już, że krzyk z mojej strony potęguje emocje ze strony Janka i tak koło się zamyka.
Rozmowa – podstawa nauki radzenia sobie z dziecięcymi emocjami
Często mówię do syna: ”czy chcesz, żebym zaopiekowała się Twoimi emocjami?„. I wtedy przechodzimy do rozmowy. Staram się, żeby Janek mógł się wygadać, żeby powiedział, co akurat spowodowało, że się rozpłakał, rozgniewał. Nie mówię do niego: „uspokój się, nie płacz, nic się nie stało”. Staram się go wysłuchać i razem z nim przeżyć to, co się dzieje w jego małej główce.
Przykładowo: przewrócił się na deskorolce i starł łokieć. Oczywiście zaczął płakać. Przytuliłam, obejrzałam łokieć i pocałowałam, ale nie zabraniałam płakać. To małe otarcie musiało go boleć, pewnie się przestraszył, pozwoliłam mu płakać.
Drugi przykład: poszliśmy do sklepu, zapomniałam ustalić z nim wcześniej, że nic nie kupujemy. Chwycił z półki samochodzik Hot wheels, powiedziałam, że nie kupujemy. Wpadł w histerię. Nie krzyczałam na niego, ukucnęłam, mocno przytuliłam i zaczęłam tłumaczyć: „wiem, że jest ci smutno, bo chcesz ten samochodzik, ale ja teraz nie mogę go kupić, przyszliśmy po coś zupełnie innego. Ale obiecuję, że innym razem kupimy.” Płacz trwał jeszcze dobrą chwilę, ale po chwili się uspokoił.
To tylko dwa przykłady, ale w wielu sytuacjach staram się postępować tak samo. Jasne, nie jestem święta i zdarzy mi krzyknąć, żeby się uspokoił, bo przecież nic strasznego się nie stało. Ale wtedy płacz się wzmaga i widzę w tych małych oczkach strach. Wówczas przychodzi opamiętanie. Przecież dla niego ten złamany patyk, to prawdziwa tragedia, bo ten patyk miał być mieczem, różdżką czy jakąkolwiek inną ważną rzeczą. Wtedy przytulam i rozmawiam. Albo milczę i po prostu jestem, dając mu możliwość opanowania swoich emocji.
Kiedy dochodzi do eskalacji emocji jako rodzic niczego w tym momencie nie wyjaśniaj, nie wygłaszaj kazań i nie staraj się przekonywać do swoich racji. Zamiast tego, zamień się w kogoś, kto słucha i odzwierciedla to, co słyszy. Zanim zrobisz kolejny krok, poczekaj aż dziecko będzie na to gotowe. Można to poznać po jego zachowaniu, które stonuje, trochę opadnie na skali. Uważny rodzic rozpozna ten moment bez problemu.
Chłopaki też płaczą
„Płacz synku, ile potrzebujesz” – zawsze powtarzam to synowi. Nie chcę, żeby Janek ukrywał emocje, ukrywał swoją wrażliwość, tylko dlatego, że jest chłopcem. Jeśli płacze, to znaczy, że ma powód do łez. I wcale nie twierdzę, że wyrośnie na beksę i mazgaja w przyszłości. Według mnie pozwoli mu to w przyszłości być świadomych emocji swoich i innych.

Amerykańcy naukowcy już dawno dowiedli, że płacz pozwala pozbyć się z organizmu tzw. hormonów stresu. Dlatego jeśli tłumimy łzy, hormony stresu gromadzą się w naszym organizmie i mogą prowadzić do nadmiernego napięcia, a stąd do nerwic czy chorób psychicznych. Psychologowie są zdania, że alkoholizm czy depresja u mężczyzn może wynikać z tłumienia emocji. Płacz jest więc naturalnym sposobem na „zmniejszenie ciśnienia emocjonalnego” i odtrucie organizmu.
Nie mam zamiaru wychowywać mojego syna na twardziela, który tłumi swoje emocje. Mój syn może być twardzielem, ale świadomym tego, jak swoje emocje przeżywać.
Żeby zrozumieć, jak dziecko odczuwa emocje, trzeba pamiętać, że pojawiają się one szybko i automatycznie. Złość, strach czy radość to dla rodzica ogromna garść informacji o tym, co dzieje się w danym momencie z jego pociechą. Warto, by dorośli właśnie tak spojrzeli na emocje swoich dzieci i nauczyli się rozumieć, jaki komunikat ze sobą niosą. To najlepsza droga, by znaleźć skuteczne rozwiązanie i pomóc maluchowi radzić sobie z odczuwanym napięciem.