Kobiety zostają w domu z dziećmi, nie muszą pracować – ba dostają nawet dopłaty za zwolnienie miejsca pracy, wielodzietne rodziny mają możliwość zakupienia domów w atrakcyjnych cenach w prestiżowych dzielnicach miast. Brzmi sielsko-anielsko? Ale tak nie jest! O takiej rzeczywistości opowiada nowa powieść Ewy Podsiadły-Natorskiej pt. „Wściekłe”

W Polsce rządzą tylko mężczyźni, jedyną kobietą w rządzie jest minister od spraw rodziny, która jedynie użycza swojej twarzy do kolejnych Programów Udoskonalania Rodziny. Prawa kobiet są do maksimum ograniczone – nie mogą wyjechać same zagranice, kupić samodzielnie większego mieszkania, również po godzinie 22 nie mogą wychodzić samotnie na ulicę. Najlepiej jeśli mają męża i co najmniej dwójkę dzieci. A już w ogóle anielsko jest, kiedy zrezygnują z pracy na rzecz zajmowania się domem. Takiej rzeczywistości, sprowadzającej kobiety do roli inkubatorów i służących mężczyzn, sprzeciwia się Tamara Taszycka, która z grupą rozczarowanych Polską kobiet, robi wszystko, by zablokować działania rządu. Czy udaje jej się tego dokonać, przekonacie się sięgając po książkę – a naprawdę warto to zrobić!
Po książkę sięgnęłam z trzech powodów: po pierwsze autorka pochodzi z mojego rodzinnego miasta, po drugie swego czasu miałyśmy okazję wpaść na siebie, pracując u tego samego pracodawcy, choć w różnych firmach (ciekawe czy pamięta :), po trzecie temat książki bardzo mnie zaintrygował.
„Wściekłe” to książka, która powstała w wyniku rozczarowania rzeczywistością, tym, co obecnie dzieje się w naszym kraju. Na każdym kroku w książce widać to rozczarowanie, czuć rozgoryczenie autorki kolejnymi programami socjalnymi, które rujnują państwo. Zresztą trudno się dziwić, bo może nasza prawa, prawa kobiet, nie są tak ograniczone, jak w powieści, ale mimo wszystko o naszych ciałach decydować chcą mężczyźni.
Świat wykreowany w powieści jest dopracowany w każdym detalu. Czytając książkę miałam wrażenie, że przenikam do niego i na własnej skórze odczuwam to, co się w nim dzieje. Przyznaję, że przedstawianie kolejnych Programów Udoskonalenia Rodziny, powodował we mnie złość i maksymalne wkurzenie. W pewnym momencie sama chciałam dołączyć do grupy Tamary – głównej bohaterki. Polska to kraj, w którym polityka prorodzinna, zwracająca się rzekomo to tradycyjnych wartości, stygmatyzuje swoich obywateli ze względu na płeć. Czyni ich równymi i równiejszymi, oczywiście na piedestale stawiając mężczyzn. Kobiety mają być „głupiutkimi” kurami domowymi, których jedynym zadaniem, ma być rodzenie dzieci, zajmowanie się nimi i usługiwanie swoim mężom. Nie ma tu miejsca na posiadanie przez kobiety własnego zdania. A wszystkie „udogodnienia” prorodzinne realizowane są za pieniądze państwa. Kobiety za siedzenie w domu, rezygnację z pracy, rodzenie dzieci, a nawet nieposyłanie ich do przedszkoli czy żłobków, dostają pieniądze. A jak wiadomo, pieniądze z nieba nie spadają.
Polskę, w powieści, widzimy oczami Tamary, ale również jej siostry, która ma męża i dwójkę dzieci. Przyznaję, że autorka mogła bardziej rozwinąć postać siostry bohaterki i jej punktu widzenia. Tamara Taszycka została przedstawiona jako silna, zdecydowana, kobieta. Tamara – jest wściekła i wie czego chce! To babka konsekwentna w działaniu, ale jednocześnie zapętlająca się w nim. Choć podziwiałam ją za upór i determinację, momentami mnie irytowała. Pozostałe kobiety występujące w książce są słabo scharakteryzowane, raczej na zasadzie dobre, czyli walczące z systemem u boku bohaterki i te złe – czyli pani minister (facetka w beżu) i kobiety godzące się z wszystkimi punktami programu.
„Wściekłe” to książka, która tylko pozornie opowiada o buntowniczce, feministce, chcącej po prostu robić na złość rządowi. To książka o tym, jak my, kobiety, jesteśmy traktowane, jak wiele osób nie liczy się z naszym zdaniem, z nami, bo nic nie dynda nam między nogami. To książka, która przedstawia zagrożenia jakie mogą czyhać na współcześnie żyjące kobiety. Czytając ją, momentami miałam wrażenie, że tego typu ograniczenia, może nie aż tak, jak opisane w książce, są na nas nakładane. „Wściekłe” to również książka traktująca o politykach, którzy wprowadzają podziały w społeczeństwie. To opowieść o o poszanowaniu ludzkiej odrębności i o ludzkiej obłudzie. Jest krytyką konformizmu i oportunizmu. A przede wszystkim jest pochwałą wolności, również osobistej, która nigdy nie jest dana człowiekowi raz na zawsze.
„Wściekłe” to książka z pogranicza powieści społecznej i political fiction. Stawia czytelnikowi pytania, ale nie daje na nie odpowiedzi. To my, we własnym sumieniu musimy sobie na te pytania odpowiedzieć. „Wciekłe” nie jest tylko powieścią dla kobiet. To śmiała wizja świata, do którego może zaprowadzić bierność, nieposzanowanie odrębności innych. To książka wobec której nie można przejść obojętnie. Zapada w pamięć i zmusza do przemyśleń.
Po lekturze „Wściekłych” zastanawiam się czy to, co przedstawiła Ewa Podsiadły-Natorska, to niedaleka przyszłość naszego kraju, czy już jego teraźniejszość?