Jaka była twoja reakcja, kiedy zobaczyłaś dwie kreski na teście ciążowym? Radość nie do opisania czy może smutek, złość, zagubienie? Sylwia Kubryńska w swojej nowej książce zatytułowanej „Mama” zrywa z lukrowaną wizją macierzyństwa, przedstawia jego bardzo ciemną stronę, która niszczy nie tylko samą matkę

Czytając opis książki na okładce, moja pierwsza myśl brzmiała: „wreszcie książka, która nie przedstawi macierzyństwa jako pięknego czasu, gdzie wszystko się udaje, mama jest zawsze wypoczęta, zrelaksowana i w ogóle”.
„Mama” – o czym jest ta książka?
Przyznam szczerze początek książki wbił mnie w fotel. Autorka bardzo sugestywnie przedstawiła ból, rozpacz, wściekłość, wreszcie zagubienie, tytułowej bohaterki, w momencie potwierdzenia informacji, że jest w ciąży. Razem z bohaterka odczuwałam całą jej huśtawkę nastrojów, byłam wściekła nie tylko na ojca dziecka, który wypiął się na nią i zostawił ją samą, ale i na rodzinę, przyjaciół, którzy w żadnym momencie nie udzielili jej wsparcia.
Młoda dziewczyna, która chciała studiować i używać życia, zachodzi w ciąże i zostaje z tą wiadomością zupełnie sama. Nie ma nikogo, kto by ją wsparł, przytulił, powiedział: „nie martw się, będzie dobrze”. Wszyscy ją opuszczają, zostawiają. Musi zmierzyć się z ciążą, brakiem pieniędzy, zmieniającym się ciałem, burzą hormonów. Początkowo chce pozbyć się dziecka, można powiedzieć, że robi wszystko, by poronić. Nie udało jej się. Za to musiała leżeć w szpitalu, w którym została sprowadzona do roli inkubatora, poniżana i traktowana przedmiotowo. Sam opis porodu powoduje, że przechodzą dreszcze. Kiedy na świat, trochę za wcześnie, przychodzi jej syn, dziewczyna doznaje olśnienia, że o to wydała na świat najpiękniejszą istotę, jej ciało dokonało cudu! Jest zapatrzona w swojego synka, dla którego jest zdolna do największych poświęceń. Jakich – dowiecie się sięgając po tę książkę.
Oczami bohaterki widzimy dorastanie jej syna, jej zmagania się ze znalezieniem pracy i próbami ułożenia sobie życia na nowo, zaprowadzenia w nim ładu i harmonii. Kobieta dążąc do ideału, niestety coraz częściej zaczyna pogrążać się w odmęty szaleństwa, wciągając w nie nie tylko siebie, ale i syna.
„Mama” – moja ocena
Sylwia Kubryńska przedstawiła doskonałe studium psychologiczne kobiety, która na życiowym zakręcie zostaje zupełnie sama. Tak bardzo pragnie normalności, ustatkowania, wreszcie miłości, że przestaje kontrolować, to co się wokół niej dzieje.
Sylwia Kubryńska porusza temat łamiąc tabu. Dla niej macierzyństwo nie jest idealne, różowe, kolorowe, wręcz rzygające tęczą. Przedstawia kobietę z krwi i kości, która nie potrafi zaakceptować wielkiej zmiany w swoim życiu, która nie cieszy się na widok dwóch kresek. Autorka przedstawia samotną matkę, która musi każdego dnia walczyć o przetrwanie, bo NIKT, dosłownie NIKT jej nie pomaga.
„Mama” to książka wyciskająca łzy wzruszenia i łzy bezsilności. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że każdą cząstką siebie czujemy ból bohaterki, chciałybyśmy jej pomóc, ale nie umiemy, nie potrafimy. Najmocniejszym atutem tej książki jest jej autentyczność. Pokazanie świata takim, jaki on jest bez lukru, zamazywania rzeczywistości, by była łatwiejsza do przełknięcia. Wszak każda z nas w swoim matczynym życiu przeżywa rozterki, może nie zawsze tak dołujące jak główna bohaterka, ale bardzo zbliżone.
„Mama” Sylwii Kubryńskiej to książka mocna, pozbawiona jakiegokolwiek filtra. To idealna książka dla każdej mamy, zwłaszcza tej zmęczonej przesłodzonymi poradnikami pseudo celebrytek. To książka odczarowująca medialne zakłamanie, ukazująca kobietę w trudnej sytuacji, a nie skorygowaną photoshopem paniusię, która dwa dni po porodzie wygląda jak milion dolarów, wygłasza brednie w prasie i mediach społecznościowych i uznaje się za eksperta od spraw macierzyństwa.
Polecam tę książkę każdej kobiecie, która jest mamą lub jeszcze nią nie została.