Logopeda – konieczność czy moda?

Zauważyłam ostatnio istną modę na wizyty u logopedów. Niektórzy idą nawet z 6 miesięcznymi dziećmi! Nie kwestionuje tego, każdy robi jak uważa, ale czy faktycznie jest to konieczne? 

Logopeda - konieczność czy moda? 3

Zaprojektowane przez Freepik

Mój syn ma opóźniony rozwój mowy i na swoim przykładzie widzę, że wielu logopedów otwiera tylko gabinety, żeby wyciągnąć od skołowanych rodziców kasę. Bo przecież każdy z nas chce dla swojego dziecka jak najlepiej, zapewnić mu najlepszy start. Ale aby na pewno za wszelką cenę? Czemu nie pozwolić dziecku na samodzielny rozwój, we własnym tempie? Wiem, o czym mówię, bo mój syn do skończenia dwóch lat mówił tylko kilka słów.

Zaburzenia rozwoju mowy – jak je rozpoznać

 Twoje dziecko nie mówi? Leć jak najszybciej do logopedy! Chodzę do logopedy, bo inni chodzą, może coś pomoże. Byłam u logopedy już 6 miesięcznym dzieckiem, żeby jak najwcześniej zadbać o rozwój jego mowy. Takie komunikaty można wyczytać na forach czy grupach parentinogwych. Kiedy na jednej z nich napisałam, żeby dać dziecku spokojnie się rozwijać, zostałam niemal zmieszana z błotem, bo co ze mnie za matka, która nie chce zadbać o rozwój swojego dziecka. Trochę pod „presją” internetu, postanowiłam wybrać się do logopedy. Niestety pierwsza wizyta nie była udana. Panią bardziej interesowało to, dlaczego 18 miesięczne dziecko nie zna kolorów (tak, nie uczyłam go kolorów, o ja zła!) niż szukanie przyczyn nierozwijającej się mowy. Byłam u niej tylko raz. Druga Pani logopedka nie spodobała się Jasiowi. Faktycznie jakoś to pierwsze spotkanie nie przebiegło pomyślnie, widziałam że pani nie ma zbyt dobrego podejścia do dzieci, bo ćwiczenia zaczynały się od rozkazów: siadaj przy stoliku, masz teraz pokazywać na obrazkach itp. Byliśmy dwa razy. Stwierdziłam, że to strata czasu, bo Jaś wychodził z zajęć bardzo rozemocjonowany. U obu Pań byłam prywatnie. I niestety obie pozostawiły u mnie wrażenie, że chciały jedynie wyciągnąć kasę, a nie faktycznie pomóc mojemu dziecku.

W końcu wybrałam się do Poradni psychologiczno-pedagogicznej. Najpierw poszłam sama, żeby oszczędzić synowi stresu. Tam przemiła Pani, powiedziała mi, że przede wszystkim dziecku trzeba zbadać słuch, sprawdzić wędzidełko i iść do psychologa, żeby ocenił rozwój poznawczy dziecka. Bez tego żadna terapia u logopedy nie powinna się odbywać. Wreszcie wyszłam usatysfakcjonowana – dostałam jakiekolwiek zalecenia. Mając wyniki w ręku ponownie udałam się do poradni. Pani powiedziała mi, że wszystko jest w porządku ze słuchem, wędzidełkiem, rozwój psycho-poznawczy też jest w normie. Jaś ma opóźniony rozwój mowy, ale codziennymi ćwiczeniami, odpowiednimi zabawami możemy skorygować i wyprowadzić Jasia na prostą.

Jaś zaczął dosyć szybko chodzić, bo pierwsze kroczki postawił na przełomie 10/11 miesiąca. I odkąd zaczął chodzić nie może się zatrzymać. Pani logopedka stwierdziła, że u ruchliwych chłopców mowa może rozwijać się później. Po prostu są prawopółkulowcami. A z racji że mowa jest w lewej półkuli to automatycznie rozwija się później. Tylko trzeba pamiętać, że nie jest to reguła. Ważne jest to, aby laryngologiczne było wszystko OK i oczywiście nie było problemów ze słuchem. Jeżeli te wszystkie rzeczy są w porządku, to ona, jako logopeda z długoletnim stażem, nie jest zwolenniczką zbyt wczesnego chodzenia do logopedy. Często zbyt szybka interwencja powoduje u dzieci różne zaburzenia emocjonalne łącznie z jąkaniem. 

Stymulowanie mowy dziecka

Rozmowa z logopedą wiele mi uświadomiła. Zrozumiałam, że nawet pozornie niezwiązane czynności z mową stymulujące mowę. Na przykład huśtanie na huśtawce, kolorowanie, budowanie zamków, babek z piasku – nawet taplanie się w błotku. Wszystkie czynności, w których dziecko musi zaangażować prawą rączkę i prawą nóżkę, prawe oko już będą wpływały pozytywnie na rozwój mowy. Ważne są też czynności angażujące rączkę oczko, rączkę nóżkę, słuch i rączkę, słuch i nóżkę. 

https://www.instagram.com/p/BqFfZCaleJM/

Odtąd codziennie w trakcie zabawy pracujemy nad mową. Naszym pierwszym krokiem była nauka literek, a później zaczęliśmy łączyć je w sylaby. Codziennie powtarzamy sobie jakiś zestaw sylab, np. to, ma, ty, pa, do, na itp. Kiedy już Jaś bez problemu zaczął powtarzać pojedyncze sylaby, zaczęliśmy łączyć je w wyrazy dwusylabowe. I nawet nie wiem, kiedy moje dziecko zaczęło mówić! Teraz to buzia mu się nie zamyka, a ja modlę się o chwilę ciszy 🙂 Oczywiście jeszcze bardzo dużo pracy przed nami, bo Jaś ma problemy z głoską „r”, z głoskami zmiękczonymi, ale z każdym dniem jest lepiej. Co miesiąc chodzimy do poradni, aby logopeda stwierdził, że rozwój mowy przebiega prawidłowo. Ale to rutynowa kontrola, bardzo dużo wykonujemy ćwiczeń w domu, podczas codziennych czynności. Mój syn jest leniuszkiem i czasem ciężko go zmobilizować do powtarzania, ale nie poddajemy się i codziennie ćwiczymy.

Oczywiście nie chcę nikomu odradzać wizyty u logopedy. Jeśli tylko czujesz, że coś jest nie tak, idź skonsultuj, to nie boli. Ale pamiętaj, wybierz odpowiedniego logopedę, który przede wszystkim zacznie od diagnozy, postara się poszukać przyczyn zaburzeń rozwoju mowy. Jeśli podstawowe badania pokażą, że wszystko jest ok, starajmy się poprzez zabawę stymulować mowę naszego dziecka, a przede wszystkim nie naciskajmy, dajmy mu czas. Wszak każde dziecko rozwija się w swoim tempie! I ta różnorodność jest u dzieci najpiękniejsza 🙂

Podobało się? Podziel się

20 odpowiedzi na “Logopeda – konieczność czy moda?”

  1. Lubię mądre i zdrowe podejścia rodziców . A tak na marginesie, gdy zajęcia z logopedą były cenowo podobne do korepetycji językowych, mody na logopedydów by nie było.

  2. Z całym szacunkiem, ale nie zgadzam się kompletnie z pierwszą częścią Twojej wypowiedzi. Z tekstu wynika, że po prostu nie trafiłaś na logopedów z prawdziwego zdarzenia i powołania – miałaś pecha. Zauważ, że rozmowa z trzecią Panią była CI potrzebna do tego, żeby zrozumieć, dlaczego mowa u Twojego syna rozwija się wolniej. Ona była potrzebna! Uważam, że trzeba chodzić do logopedy jeżeli coś nas niepokoi. Wiesz skąd się wzięły ostatnio te powszechne nawoływania, żeby nie zwlekać z wizytą? Właśnie z tego, że matki olewają ten problem rozwoju mowy. Że dają dziecku tablet, sadzają przed telewizorem i mają święty spokój, a rozwój mowy nie jest stymulowany. Często taka pojedyncza wizyta u logopedy potrafi otworzyć matkom oczy na to, że to nie z dzieckiem jest problem, że wystarczy zmienić coś w swoim zachowaniu, a mowa ruszy. Wiele dzieci faktycznie po tym nie będzie potrzebowało dalszych wizyt, ale często taka pierwsza jest niezbędna, żeby coś zorzumieć.

    1. Tak, miałam pecha, bo nie trafiłam na odpowiednie panie. Ale to, że ich kompetencje nie są najlepsze wiem stąd, że jestem po studiach pedagogicznych i sama miałam logopedię na zajęciach, z których potem miałam egzamin – fakt dotyczyła ona starszych dzieci. Ja ich niekompetencję sprawdziłam z podstaw swojej wiedzy. A ile jest matek, które tego nie sprawdzą, tylko ślepo zaufają, a spotkania nie będą przynosiły efektów? Nie twierdzę, że logopeda jest niepotrzebny i jeśli kogoś coś niepokoi to powinien iść do specjalisty. Bardziej chodzi mi o to, żeby dwa razy zastanowić się nad wyborem logopedy, żeby zajęcia faktycznie przyniosły efekt w postaci rozwoju mowy dziecka, a nie w postaci pustuszejącego portfela rodzica

  3. Weszłam do ciebie bo właśnie się zastanawiam nad taką wizytą. Moja mama zwłaszcza już odkąd córka skończyła 2.5-3 lata ciągle mi truje, że powinnam iść. Córka rozwinęła się z mową odkąd w lutym poszła do przedszkola, mówi sporo, choć nadal niewyraźnie i ma jeszcze dużo swoich dziecięcych sformułowań. Ja wcale nie palę się do wizyty bo wydaje mi się, że sama się rozkręci, mimo to głupie gadanie robi mi zamęt w głowie…

    1. Miałam akurat pecha jeśli chodzi o Panie logopedki, dopiero ta w poradni otworzyła mi oczy na wiele spraw. Także, jeśli coś niepokoi warto udać się do specjalisty, który powie co i jak. Może wystarczy tylko coś poprawić, żeby mowa ruszyła z kopyta?

  4. Fajnie napisane 🙂 ja z moimi dziećmi pojawiłam się u logopedy dopiero w wieku ok 3latek i też faktycznie początkowo pani logopeda skierowała nas na badanie słuchu, do psychologa i do stomatologa by obejrzał wędzidełko 🙂 u jednego dziecka okazało się, że wystarczyło podciąć wędzidełko i dziecko po paru dniach zaczęło czysto wymawiać literki 🙂

    1. A widzisz – jeśli trafi się na dobrego logopedę, to rozwój mowy następuje szybko! Właśnie o to mi chodzi, że tych dobrych logopedów, którzy najpierw zlecą badania, a dopiero później postawią diagnozę. Niestety bardzo dużo jest takich, którzy wyciągają kasę, a efektów brak, bo nie zostały stwierdzone żadne nieprawidłowości

  5. Sama logopedą nie jestem – jestem za to psychologiem dziecięcym. I tak naprawdę, wielu rodziców wyręcza się lekarzami czy specjalistami – zamiast poświęcić czas dziecku i samodzielnie popracować nad rozwojem malucha, przerzuca odpowiedzialność na innych. Czasami wystarczy poświęcić swój czas, pobyć z dzieckiem, bez względu na jego wieku, by Maluch stanął przed skokiem rozwojowym 🙂

  6. 18 miesięczne dziecko nie zna kolorów? Toż to wstyd i hańba dla rodziców 😉

    Mój syn poznał je dopiero w przedszkolu, z resztą dopiero w przedszkolu, w wieku 2,5 lat wziął się za "prawdziwe" mówienie (wcześniej mówił w stylu: "tata baba bum bum" co oznaczało ze tata pojechał do babci). Nikt z tego sensacji nie robił. Dla przeciwieństwa – moja siostrzenica w wieku 1,5 roku mówiła: mamusiu weź sobie kawusię i usiądź koło mnie w łóżeczku

    1. Dlatego uważam, że każde dziecko rozwija się w swoim tempie i warto mu na to pozwolić. jednak jeśli coś cię niepokoi warto zasięgnąć opinii fachowca

  7. Myślę, że teraz dzieci wysyła się do logopedy nie z powodu mody, tylko dlatego, że tak nakazuje współczesna wiedza. Tak zwany opóźniony rozwój mowy prosty polega na tym, że pozostały rozwój dziecka jest prawidłowy i nie można ustalić jego przyczyny. To opóźnienie nie wymaga leczenia i samo się wyrównuje. Jedną z przyczyn może być późniejszy rozwój nerwów odpowiadających za mowę. Jednak bez względu na przyczyny ORM, powinno się iść do logopedy, żeby zareagować, gdyby się okazało, że dziecko potrzebuje pomocy. Z resztą o wizycie u logopedy decyduje lekarz. Mam dwoje dzieci z ORM. Z pierwszym chodziłam na trapię logopedyczną prywatnie, do trzeciej logopedki, do jakiej trafiłam. Z drugim dzieckiem chodzimy na NFZ (tylko na kontrole), bo znalazłam panią, która mnie do siebie przekonała. Mój znajomy ma niepełnosprawne dziecko i w ciągu 6 lat zaliczyli 6 logopedów aż trafili na odpowiednią panią. Trzeba szukać, nad wyborem lekarza dla siebie też zwykle się zastanawiamy. Myślę, że łatwo osądzać komuś, kogo problem nie dotyczy. Kiedy moje pierwsze dziecko w wieku 2,5 roku nie mówiło, lekarz powiedział mi, że może trzeba z nim więcej pracować w domu. Zrobiło mi się wtedy przykro. Każdy wie, że czytanie rozwija, telewizja szkodzi a wierszyki rozwijają pamięć. My z mężem tego przestrzegaliśmy, ale to nie ma nic wspólnego z tym, co nam zaleciła logopedka. O ćwiczeniach, które ona nam pokazała, człowiek nie wykształcony i nie doświadczony w tym kierunku zwyczajnie nie wie.

    1. Zgadzam się, że jeśli coś cie niepokoi warto skonsultować ze specjalistą, bo czasem wystarczy kilka ćwiczeń i mowa rusza z kopyta. Weźmy też pod uwagę, że gabinety logopedyczne rosną jak grzyby po deszczu, bo to sposób na zbijanie kasy, a logopedów z powołania i wiedzy jest naprawdę niewielu. Dlatego za nim wybierzemy się do logopedy warto poczytać o nim opinie, i dokładnie się zastanowić czy akurat ten logopeda będzie odpowiedni dla naszego dziecka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Social media & sharing icons powered by UltimatelySocial
error

Sprawdź także