Co najlepiej ukoi płacz malucha? Prosta odpowiedź – ręce mamy! Ale czasem te ręce można wspomóc, chociażby szumiącym misiem – Whisbear. Miś nie raz ukoił płacz Jasia i przyniósł mu kojący sen

O tym, że biały szum działa kojąco na dzieci, czytałam jeszcze na długo przed tym, jak zaszłam w ciążę. Historie koleżanek, które usypiały dzieci przy suszarkach, wzbudzały we mnie uśmiech politowania. Do dnia, kiedy zostałam mamą. Kilka nieprzespanych nocy i suszarka u nas poszła w ruch. Jaś uspokajał się przy niej błyskawicznie. Kiedy spaliliśmy suszarkę, zaczęliśmy puszczać Jasiowi szum na komórce. Ale wiadomo – komórka wypadała, przesuwała się i podczas usypiania/uspokajania była po prostu niewygodna. W końcu na jednej grupie przeczytałam o Whisbear – polskiej firmie produkującej szumiące misie. Postanowiliśmy spróbować…
Whisbear okazał się strzałem w dziesiątkę!
Cena misia nie jest najniższa, więc pełna obaw otworzyłam pudełko, w którym został do nas wysłany miś. Na pierwszy rzut oka, prezentował się bardzo zwyczajnie. Szary plusz, z kolorowymi łapkami. Pomyślałam, że to nic nadzwyczajnego, do momentu, w którym włączyłam misia i położyłam koło Jasia. Jakie było moje zdziwienie, kiedy synek zasnął po 10 minutach – bez bujania na rękach i przytulania. Następnego dnia historia się powtórzyła! Już wtedy wiedziałam, że to było najlepiej zainwestowane 120 zł!

Obsługa misia jest banalnie prosta, wystarczy nacisnąć, umieszczony w jego głowie, przycisk, by usłyszeć biały szum. Przytrzymując przycisk dłużej sciszamy lub pogłaśniamy szum. „Serce”misia jest na trzy baterie AAA. Po włożeniu alkalicznych Whisbear potrafił „szumieć”przez blisko 2 tygodnie. Szum trwa 20 minut, po czym wyłącza się sam (obecnie firma wprowadziła funkcję Cry sensor, dzięki której gdy dziecko będzie niespokojne – biały szum załącza się samoistnie).
Whisbear jest wykonany bardzo porządnie. W dotyku milutki, kolorowe łapki szeleszczą i posiadają magnesy, dzięki czemu można misia zawiesić na kołysce, wózku czy łóżeczku. Miś posiada również welurowy worek, w którym można go przenosić. Mały minus za wykonanie rzepu, który zamyka elektroniczne urządzenie – myślę, że lepiej sprawdziłby się tu suwak. Niestety wyrobiony rzep kilka razy obtarł Jasia, gdy ten przytulał się do misia.
W założeniu szumiący miś ma przynieść obopólne korzyści rodzicom i dziecku. Rodzice dzięki niemu szybciej poskromią płacz dziecka, a maluch zdobywa przyjaciela, który będzie mu towarzyszył podczas snu.
Whisbear to pierwsza przytulanka dziecka!
Miś towarzyszył nam każdego dnia, zarówno w trakcie drzemek w ciągu dnia, jak i na spacerach. Kiedy w wózku Jaś stawał się niespokojny, wystarczyło, że dawałam mu misia do przytulenia i już się uspokajał. Przyznam szczerze, że tak przyzwyczaiłam się do szumu misia, że w momencie gdy Jaś odzwyczaił się od niego, zaczęło brakować mi szumu 🙂

Plus dla firmy za to, że gdy popsuł nam się mechanizm szumu, można było u nich go zakupić, a wysyłka nastąpiła w przeciągu jednego dnia!
Whisbear nie jest tani, to fakt. Jednak na pewno jest bezpieczniejszy niż szumienie dziecku suszarką nad głową czy zostawianie go z telefonem. Każde dziecko lubi się przytulać i jeśli nie jest to rodzic, to podczas snu lubi mieć misia, który ukoi jego smutki. Dodatkowo w przeciwieństwie do suszarki czy telefonu jest to produkt bezpieczny dla dziecka.
W Whisbearze urzekło mnie również to, że jest to w 100% polski produkt, zaprojektowany i wykonany w Polsce. A wiadomo, że trzeba popierać rodzime firmy 🙂
Whisbeara polecam każdemu. To najlepszy prezent jaki młodzi rodzice mogą dostać. Będzie służył im zapewne przez długi czas.
Słodkich snów 🙂